Lady Wawa

Strony

  • Strona główna
  • Kontakt
  • Uroda
  • Moda
  • Rodzina

7/23/2019

KOREAN BEAUTY OD BIOTANIQE, CZYLI JAK NAUCZYŁAM SIĘ SPĘDZAĆ CZAS SAMA ZE SOBĄ

I'm back. Trochę zbiła mnie z tropu pogadanka z właścicielką pewnej firmy kosmetycznej na See Bloggers. Podobno ludzie już nie czytają! Teraz to tylko obrazki albo krótkie filmiki. Serio? Kurde to słabo bo 2 filmy które nagrałam od razu wywaliłam i wykasowałam z kosza, żeby mnie nikt nie szantażował w przyszłości ;). Będę pisała nadal. Zawsze lubiłam być w mniejszości. Najwyżej będą tu zaglądały takie jak ja emerytki co to nie ogarniają "unboxingów" na YT ;). Dzisiaj będzie mega zaległa recenzja serii kosmetyków KOREAN BEAUTY od Biotaniqe. 


Ale najpierw w telegraficznym skrócie co działo się w międzyczasie ;). Machnęłam sobie włosy na biało ;) Serio. Pytanie na śniadanie (tutaj link dla tych co wolą filmy) zaproponowało mi zmianę na potrzeby programu a ja weszłam w to z marszu. I co? No cóż, zawsze marzyłam po cichu o takim eksperymencie, więc fajnie, że dostałam się w  ręce dobrego fryzjera , który mistrzowsko zadbał o moje cienkie włosy. Naprawdę wielki szacunek bo nadal mam je na głowie i nie są bardziej sianowate niż zwykle. W nowej wersji wytrwałam tylko miesiąc. Może dlatego, że syn przywitał mnie słowami "Mama, teraz widać, że jesteś stara"?  A może dlatego, że codziennie kłaniałam się sobie w lustrze nie mogąc przywyknąć do własnego odbicia? A wyglądało to tak :)



 Tak, tak wiem, wyglądałam jak prosiaczek, ale pamiętajcie, że TV pogrubia ;) Przynajmniej tak to sobie tłumaczę..... W każdym razie dziś znowu jestem blondynką z odrostem, który mam zamiar hodować do września i będę twarda choćby nie wiem co! Obiecałam kłakom, że będą miały wakacje. No ale do brzegu, bo faktycznie nikt tego nie przeczyta...  Seria Korean Beauty od Biotaniqe to dla takich raptusów jak ja prawdziwe wyzwanie. Pięć kosmetyków, które używamy w określonej kolejności, jeden po drugim.... Brzmi przerażająco? No dobra, początkowo też sądziłam, że to nie dla mnie ale postanowiłam zawalczyć z własnym lenistwem.

                           

Odpaliłam kolejny odcinek Grimma na Netflixie i zaczęłam upiększanie. Najpierw Odmładzająca Esencja Nawilżająca. Jak wszystkie pozostałe kosmetyki z serii zapakowana we flakonik z tworzywa zakończony wygodną pompką i kartonik w subtelne "wschodnie" wzorki. Kosmetyk ma biały kolor, lekką konsystencję i ledwo wyczuwalny aromat. Pięknie się rozprowadza i szybko wchłania nie zostawiając filmu na skórze. Po co ja nakładamy? Sens jej stosowania najlepiej wyjaśnia na stronie producenta guru koreańskiego świata beauty – Charlotte Cho: „To jak z gąbką. Jeśli na suchą kapnie woda, wchłania się dużo wolniej i płycej, niż kiedy gąbka jest już wilgotna. Dlatego w pierwszej kolejności skórę trzeba nawodnić.” 

           

Produkt wyczuwalnie napina skórę (nie mylić ze ściąganiem) i można wyczuć przyjemne odświeżenie. Po wklepaniu należy chwilę odczekać i przejść do kroku drugiego. W podobnej buteleczce otrzymujemy kolejny produkt - Serum Liftingujące. Ma bursztynowy kolor, dzięki czemu nie pomylimy go z Esencją, ma też nieco rzadszą formułę. Równie dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Zioła, śluz ślimaka i inne cuda działają jak bomba witaminowa dla zmęczonej skóry. Dzięki wcześniejszemu  przygotowaniu podłoża, serum wnika szybko i odczuwalnie odżywia skórę. Wiem, że wiele z was już tutaj by przerwało ale uwierzcie mi warto jeszcze trochę poklepać się po buzi :)


Krok trzeci to Aktywnie Nawilżająca  Maska na naturalnej tkaninie z bawełny, która nakładamy na całe 15 minut. Można pooglądać sobie film, albo zrelaksować w ciszy (tylko nie zaśnijcie!). Nie spływa z twarzy, płyn się nie leje a pod bawełnianą powłoką skóra się nie kisi jak pod niektórymi maskami z którymi miałam kontakt. Można używać nawet codziennie!


Teraz już górki. Zdejmujemy maskę i po chwili wklepujemy Przeciwzmarszczkowy Krem Rozświetlający. To taki ostateczny cios dla naszych zmarszczek, szarej cery czy wiotczejących policzków. Uzupełnia i wzmacnia wszystko to co wcześniej wtłoczyłyśmy w skórę twarzy, spowalnia procesy starzenia i lekko rozświetla cerę. Jesteśmy gotowe na naszą nową, lepszą twarz :)


A nie, jeszcze zmarchy po oczami!
Tutaj na ratunek przybywa mój ulubieniec Ujędrniający Krem pod Oczy w smukłej różowej tubeczce. Ładnie wspomaga walkę z cieniami i opuchlizną. Jednak jeśli to wasz naprawdę duży problem to nie oczekujcie cudów, krem jest tych delikatniejszych. Przy okazji - tubka jest tak miękka, że bez problemu wydusimy go do ostatniej kropelki co jest dla mnie mega ważne (taaak mnie też dopadła obsesja "zero waste").



Muszę przyznać, że codzienny rytuał wszedł mi w krew. To taki mój czas, wybieram chwilę kiedy nikt nie zawraca mi głowy aby w 100% skupić się na sobie. Uwierzcie mi, że to jest bardzo ważne! Kobiety, musimy te kilka chwil sobie dać bo zwariujemy! Dodatkowo wklepywanie takiej ilości kosmetyków jest wspaniałym masażem i dobrze wpływa na ukrwienie skóry. Co jeszcze? Nie zauważyłam żeby skóra się zapychała ale też nie mam z tym jakiegoś wyjątkowego problemu. Czy zauważyłam pozytywne efekty? Na pewno na własnej psychice :) Pięknie się wyciszyłam. Ale skóra też mi podziękowała. Stała się mocno nawilżona (koniec z suchymi skórkami), jakby bardziej mięsista i faktycznie rozświetlona. Nie oczekuję cudów, bo zmarszczki to mi może wypełnić tylko doktorek od medycyny estetycznej ale fajnie jak po kosmetykach wyglądam na wypoczętą i świeżą. Jestem zdecydowanie na TAK a jeśli zastanawiacie się nad jednym czy dwoma kosmetykami to moim faworytem są maski w płachcie i krem po oczy :). No i jak? Dotrwał ktoś do końca? Czy mam nakręcić jednak film? Jakby co to po więcej obrazków wpadajcie na mój IG. (dla leniwych fotki na pasku na dole strony) MIŁYCH WAKACJI!



Czytaj więcej »
on 7/23/2019 19
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Moje Social Media


O mnie

To ja, Marta. Babeczka 40+, mama Franka i najgorsza pani domu na świecie. Gdy nie zbawiam świata - badam czy kosmetyki spełniają obietnice i jak zabiegi oszukują naturę. Piszę dla przyjemności i aby ułatwić Wam wybór. Fajnie, że jesteście. KONTAKT: ladywawablog@gmail.com

Archive

  • ►  2020 (2)
    • ►  cze 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ▼  2019 (7)
    • ►  lis 2019 (1)
    • ►  wrz 2019 (1)
    • ▼  lip 2019 (1)
      • KOREAN BEAUTY OD BIOTANIQE, CZYLI JAK NAUCZYŁAM SI...
    • ►  mar 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ►  2018 (11)
    • ►  wrz 2018 (1)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (1)
    • ►  cze 2018 (1)
    • ►  maj 2018 (3)
    • ►  kwi 2018 (3)
    • ►  mar 2018 (1)
  • ►  2017 (16)
    • ►  lip 2017 (1)
    • ►  cze 2017 (2)
    • ►  maj 2017 (1)
    • ►  kwi 2017 (3)
    • ►  mar 2017 (3)
    • ►  lut 2017 (2)
    • ►  sty 2017 (4)
  • ►  2016 (17)
    • ►  gru 2016 (2)
    • ►  paź 2016 (1)
    • ►  wrz 2016 (2)
    • ►  sie 2016 (1)
    • ►  lip 2016 (2)
    • ►  cze 2016 (1)
    • ►  maj 2016 (2)
    • ►  kwi 2016 (3)
    • ►  lut 2016 (2)
    • ►  sty 2016 (1)
  • ►  2015 (22)
    • ►  gru 2015 (2)
    • ►  lis 2015 (2)
    • ►  paź 2015 (2)
    • ►  wrz 2015 (3)
    • ►  lip 2015 (2)
    • ►  cze 2015 (1)
    • ►  maj 2015 (2)
    • ►  kwi 2015 (2)
    • ►  mar 2015 (1)
    • ►  lut 2015 (3)
    • ►  sty 2015 (2)
  • ►  2014 (37)
    • ►  gru 2014 (2)
    • ►  paź 2014 (3)
    • ►  sie 2014 (1)
    • ►  lip 2014 (3)
    • ►  cze 2014 (2)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  kwi 2014 (4)
    • ►  mar 2014 (7)
    • ►  lut 2014 (8)
    • ►  sty 2014 (5)
  • ►  2013 (78)
    • ►  gru 2013 (7)
    • ►  lis 2013 (4)
    • ►  paź 2013 (2)
    • ►  wrz 2013 (2)
    • ►  lip 2013 (5)
    • ►  cze 2013 (5)
    • ►  maj 2013 (2)
    • ►  kwi 2013 (4)
    • ►  mar 2013 (8)
    • ►  lut 2013 (15)
    • ►  sty 2013 (24)
  • ►  2012 (10)
    • ►  gru 2012 (10)

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Lady Wawa. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.