Dawno, dawno temu w malowniczej Szwajcarii gorące uczucie połączyło dwie osoby z wydawałoby się pełnie odmiennych światów. Śliczną córkę producenta słodkich łakoci i prawdziwego szwajcarskiego...zegarmistrza. Tak podobno było i ... bardzo słodko się skończyło. Ja romansów nie lubię, więc przeskoczę do faktów. Mamy rok 1826,  Jacques Foulquier otwiera ręczną produkcję czekolady. Musicie wiedzieć, że kiedyś czekolada była prawdziwym rarytasem. Był czas, że sprzedawano ją w ... aptekach! Była towarem luksusowym, kupowanym dla wzmocnienia organizmu. Jacques zaczął rodzinny interes ale to właśnie dopiero jego zięć Jean-Samuel Favarger  uczynił markę jedną z najsłynniejszych po dziś dzień manufaktur czekolady.

źródło: https://www.myswitzerland.com/pl/favarger-chocolate.html
No dobra, jakaś tam szwajcarska manufaktura - o co właściwie tyle szumu? Ano po pierwsze ja kocham czekoladę (choć z racji rosnącego tyłka nie jem jej tyle ile bym chciała), po drugie z powodu sędziwego wieku co raz częściej zerkam na skład a po trzecie uwielbiam rodzinne firmy z tradycjami. Tutaj mamy wszytko w jednym. Czekolady Favarger to prawdziwy skarb od niedawna dostępny na Polskim runku. Nie jest łatwo na nią trafić, bo dystrybucja jest ograniczona ale warto odrobinę się wysilić. Dlaczego? To jedna z niewielu naprawdę rodzinnych firm. Aż trudno uwierzyć ale mimo, że minęło już prawie 200 lat potomkowie Jeana-Samuela Favarger nadal pielęgnują stare tradycje i co ważne, nie tracą nad firmą kontroli. W dzisiejszych, korporacyjnych czasach uważam to za wspaniały wynik. Wiecie, że w Genewie butik marki nadal znajduje się w tym samym miejscu co na początku? Piękna historia. Sama jednak historia i tradycja nie wystarczy. Co jest zatem w tej czekoladzie?
plakat, 1900r. Museum of Design Zurich
To co dla większości z Was zapewne najważniejsze - 100% produkcji  odbywa się tylko i wyłącznie z wyselekcjonowanych naturalnych składników. Wyselekcjonowanych, to znaczy jakich? Tutaj mamy  same konkrety. Do produkcji używane są:  masło kakaowe, bez żadnych innych tłuszczy roślinnych (żegnaj wstrętny oleju palmowy!), najlepszy gatunek wanilii Burbon z Madagaskaru (ma bardzo delikatny, kwiatowy aromat z delikatną nutą kakao), orzechy laskowe z kultowego Piermontu (wiecie, że uprawy tych orzechów nagminnie padają łupem złodziei - tak bardzo są cenione!) oraz migdały z najlepszych plantacji w Walencji (hiszpańskie owoce migdałowca posiadają bardzo intensywny i słodki smak, są też bardzo oleiste i wilgotne.). Wielu rzeczy jednak w tej czekoladzie nie znajdziemy. W produktach Faverger na próżno szukać: oleju palmowego, lecytyny sojowej, konserwantów i sztucznych barwników, GMO i syropów słodzących.


No i super - tradycyjna, szlachetna i zdrowa. Ale czy smaczna? Miałam okazję spróbować kilku rodzajów. Niektóre są dla mnie zbyt wytrawne. Wiem, że to brzmi śmiesznie ale ja, dziecko wychowane w PRL na wyrobach czekoladopodobnych nigdy nie przekonam się do ciemnych czekolad :) Zdecydowanie wolę mleczną i żadna Chodakowska ani Lewandowska mnie nie przekona. A do gorzkiej pałam wręcz nienawiścią.  Dlatego kupiłam największą, bo kilogramową mega tablicę czekolady gdzie zwartość masy kakaowej wynosiła 36% (była też 66%). Dlaczego taka wielka? Bo to czekolada z przeznaczeniem do... pieczenia. Ale dla mnie czekolada to czekolada :). Ta do gotowania ma większą zawartość masła kakaowego (42%) co teoretyczne sprawia, że jest ona bardziej ekskluzywna niż taka zwykła. Czułam się jak dziecko. Precz z dietami, są święta, mam ogromną tabliczkę czekolady i nikt mi jej ie zabierze :).


Piękne, klasyczne opakowanie w stylu retro. Aż szkoda otwierać. Blok czekoladowy jest zawinięty w specjalny papier i również papierową obwolutę. Kryje ona gruby blat czekoladowy podzielony na 10 kostek po 100g. Co ja mówię - to są małe czekolady a nie kostki! Krojenie tego cukierniczego dzieła sztuki było prawdziwym wyzwaniem :).
                   



Czekolada jest pyszna - taka jak lubię. Oczywiście słodka, bo jaka ma być :)? To co mi się w niej podoba szczególnie to to jak rozpływa się w ustach. Nie zostawia takiego gęstego, lepkiego osadu, który zostaje często po zwykłej czekoladzie. Nie wiem co jest tego powodem, ale podoba mi się. Nie czuję potrzeby natychmiastowego popicia :). Moim zdaniem jest też mniej słodka  niż zwykłe czekolady (ale ja jestem absolutnym słodyczożercą, więc mogę mieć upośledzone kubki smakowe). 


Co ciekawe mimo to nie ma się potrzeby zeżarcia od razu całej tabliczki (w tym przypadku naprawdę chciałabym o zobaczyć!). Bierzemy kawałek, kosztujemy i wystarczy. W moim przypadku to dość dziwne bo np. czekoladę z orzechami wciągam na raz :). Być może podświadomie wpływa też na mnie cena ;) . No nie oszukujmy się - nie jest to tania przyjemność. Kilogramowy blok to 129 zł. Teraz wiele z was łapie się za głowę.... OK, ale przeliczcie to sobie na gramy i porównajcie np. z cenami czekolad Lindt. Nagle okazuje się, że nie ma tragedii. Poza tym to jest czekolada na długo. Można nią obdzielić pół rodziny i jeść tygodniami. Nic złego się z nią nie stanie (pod warunkiem, że przechowamy ją właściwie). W moim przypadku stała się małym rytuałem, który wygrał z atakami obżarstwa.


 Jeśli nie chcemy kupować aż tak wielkiej czekolady, możemy też sięgnąć po klasyczne tabliczki lub czekoladę do picia TUTAJ, absolutnie cudowne, stylowe praliny (idealne na prezent), TUTAJ lub boskie czekolady do smarowania TUTAJ. To są produkty naprawdę wyjątkowe - na specjalne okazje. Idealne na prezent, na randkę z miłośniczką słodyczy czy jako deser po uroczystym obiedzie. Polecam Wam serdecznie, warto czasami zanurzyć się w tradycji, klasyce i pięknej historii. A jeśli będziecie kiedyś w Genewie, koniecznie musicie odwiedzić ich najstarszy sklepik.


A i uprzedzając wszelkie podejrzenia - nie jest to post sponsorowany :). Przed świętami byliśmy rodzinnie na wyplataniu koszyków w Hali Gwardii. Franek wyplatał a my przy stoisku nieopodal jak zaczarowani słuchaliśmy opowieści Pana Krzysztofa z SSC Distribiution o historii i produkcji czekolad Faverger. Tak bardzo nas oczarował swoją pasją i wiedzą, że tydzień później kupiliśmy własny egzemplarz. Jeśli jesteście z Warszawy, to polecam wizytę w Herbaciarni w Hali Gwardii  (w weekendy) można tam miło spędzić czas i kupić swoją tabliczkę czekolady.


35 komentarzy:

  1. Jak patrzę na opakowanie tej czekolady to mam wrażenie, jakby czas stanął w miejscu. Czekolada z klimatem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest. Kawał historii zatrzymany w kostce czekolady.

      Usuń
    2. Historia w takiej formie jest wyjątkowo ciekawa. Powinni tak sprzedawać ją w sumie w sklepie, ciekawy chwyt marketingowy hehe.

      Usuń
  2. Ja również nie przepadam za ciemną czekoladą...musi być mleczna, słodka...najlepiej truskawkowa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. wow... sama chętnie bym zjadała - uwielbiam każdą naprawdę każdą czekoladę - i nawet rosnący tyłek mi jej nie odbierze! I gorzką lubię nawet taką 70% :)I teraz żaluję, że do Warszawy mam spory kawałek ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozna zamówić przez internet!

      Usuń
    2. www.SkladyCzekolady.pl ,a w Warszawie w Herbaciarni na Hali Gwardii.

      Usuń
  4. O matko jakie pyszności!!! Ta czekolada wygląda nieziemsko :)
    Mój blog - ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Poczęstowała się cała rodzina i jeszcze dużo zostało :)

      Usuń
  6. Oj jakiego nam niesamowitego smaka narobiłaś :o Czekoladę możemy jeść i jeść...

    OdpowiedzUsuń
  7. Narobiłaś apetytu, dobra czekoladę warto kupić :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham czekoladę! Mogłabym jeść i jeść :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oooj, jadłabym taką czekoladę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też kocham czekoladę <3 ta prezentuje się super, ale przeraża trochę cena. A co do czytania etykiet, też to robię ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam czekoladę <3 Jeszcze dziś jest dzień czekolady a każdy pretekst jest dobry na nią <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem przed okresem, a Ty mi tu takiego smaka na czekoladę robisz :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja bardzo lubie ciemną czekolade :) Ta ma piękne, klimatyczne opakowanie, ale cena odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały post. A czekolada to moje małe uzależnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale narobiłaś mi smaka na czekoladę tym wpisem :) A nie powinnam jej za dużo jeść obecnie :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekolada! Już ją 'kupiłam' przez samo opakowanie :D Wszystko co ładnie zapakowane szybko się sprzedaje :)
    Super post :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mega wciągający wpis i śliczne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały post. Kocham czekoladę
    Zapraszam do mnie
    recenzjebynikaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. aż się prosi żeby spróbować!
    Ps.super blog :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten wpis był dla mnie złym doswiadczeniem;-p nieładnie tak rozbudzać ochotę na czekoladę wieczorową porą! :-D

    OdpowiedzUsuń
  21. Niezwykle klimatyczny wpis, z ciekawie wkomponowanym wątkiem historyczny. Ciekawy cały blog muszę przyznać.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo fajny post. Śliczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wygląda jak czekolada sprzed lat. Musi być pyszna! Też jestem ogromną fanką czekolady i gdybym mogła jadłabym dużo więcej

    OdpowiedzUsuń