No wiem, wiem - całe wieki mnie nie było. Zachciało mi się poświęcić pracy i domowi i mam za swoje. Ukarałam się brakiem zgłoszenia na Meet Beauty i teraz chlipię w poduszkę. Jak widzicie mimo mojego pozornego lenistwa na blogu sporo się zmieniło. W metamorfozie pomogła mi cudowna Style101, która za cierpliwość do odpowiadania na moje głupie pytania powinna dostać pokojową nagrodę Nobla. Co się zmieniło? Przed wszystkim nazwa. Od dawna kusiło mnie aby zahaczać też inne tematy niż tylko kosmetyki. Stara nazwa nieco mnie ograniczała a tego nikt nie lubi! Przeskoczyłam zatem na własną domenę i stałam się Lady Wawą. Mam nadzieję, że nowa odsłona choć trochę się Wam podoba. Zapraszam!
Zaczniemy tradycyjnie, od urody. Mam taką małą tajemnicę. Nie lubię gdy ktoś dotyka moich stóp - oficjalnie twierdziłam, że mam łaskotki ale to nie do końca prawda. Wstydziłam się. Mimo intensywnych zabiegów pielęgnacyjnych, kremów, tarek, pumeksów i wizyt u pedikiurzystki moje pięty bardzo szybko stawały się szorstkie, suche i mało atrakcyjne. Kupowałam ciągle nowe pumeksy, bo te używane szybko wyglądały obleśnie i ciężko było utrzymać je w czystości.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy pewnego dnia w Rossmanie zobaczyłam pustą półkę.... Pani poinformowała mnie, że tradycyjnych pumeksów nie ma i nie będzie... Panika! Ale jak to? Teraz będę wydawać majątek na zabiegi albo latać w skarpetkach do sandałów wmawiając wszystkim, że przecież taka moda.... Okazało się, że jedyny dostępny zamiennik to jakiś tajemniczy kawałek cegły z napisem eco. Zadumałam się, zafrasowałam i w odruchu desperacji postanowiłam go kupić. Cena była przyzwoita, bo coś koło 8 zł.
W tekturowym, ekologicznie wyglądającym pudełeczku otrzymałam 100% naturalny, wykonany z marokańskiej glinki czerwonej - pumeks HAMMAM. To tajemniczo brzmiące słowo, to bliskowschodnie określenie łaźni parowej. Tradycja kąpieli w łaźniach pochodzi od greków i rzymian, ale obecną postać zawdzięcza własnie Turkom i Arabom. Co prawda pumeks ten jet wykorzystywany podczas całościowych rytuałów HAMMAM ale jak się okazuje, równie dobrze sprawdza się w zwykłej europejskiej łazience.
To co rzuca się od razu w oczy to dziwny kształt i materiał z jakiego jest wykonany. Kształtem przypomina wielki stempel :). Muszę przyznać, że bardzo wygodnie i stabilnie trzyma się go w ręku. Jeszcze ani razu mi nie upadł (a jestem w łazience mało zgrabna w ruchach;)), a to dobrze bo może dość łatwo się stłuc. Czerwona glinka przypomina z wyglądu cegłę - miewa różne nierówności, przebarwiania a nawet ślady popiołu, co jest całkowicie naturalne. Nalot ten powstaje podczas wypalania pumeksu w piecu i zmywaj się podczas pierwszego używania. Tak, bo wyobraźcie sobie, że pumeks wykonywany jest w Maroku - ręcznie! Jeśli komuś nadal mało to dodam, że glinka bogata jest w minerały: cynk, magnez, selen i żelazo. Samo dobro i to jeszcze w naturalnej odsłonie!
Jak go używać? Bardzo prosto - zwilżamy, lub najlepiej namaczamy stopy, łapiemy pumeks za wystającą "rączkę" i kolistymi ruchami ścieramy zrogowaciały naskórek. Cała filozofia! Nie trzeba mono naciskać, mocno trzeć - tylko łagodnymi ruchami kółko przy kółku pocierać skórę.
A jak efekty? Przyzwyczajona to szarpania skóry na stopach bez litości, miałam wrażenie, że produkt jest dla mnie za delikatny. Jednocześnie widziałam, że bardziej niż ściera, to złuszcza naskórek. Nie wierzyłam, że zadziała dopóki nie osuszyłam stóp. Były miękkie i gładkie! Jak u niemowlaczka. I wiecie co? Były takie przez kolejne 2 tygodnie! Po tym czasie nadal były gładkie ale można było wyczuć już lekkie zgubienia skóry w najbardziej podatnych na rogowacenie miejscach. Podczas kolejnych zabiegów skóra łuszczyła się jeszcze szybciej i jeszcze łatwiej niż za pierwszym razem. Dosłownie kilka ruchów doprowadziło ją do porządku.
Pumeks HAMMAM jest moim absolutnym hitem w pielęgnacji stóp. Wygodny, naturalny, skuteczny i łatwy w utrzymaniu czystości. Do tego, zwyczajnie ładnie wygląda w łazience. Koniec ze wstydzeniem się paskudnego pumeksu, który ciężko domyć. Nie mam pojęcia jak jest z wydajnością, bo na razie nie widzę żadnych oznak zużycia. Sądzę, że prędzej go wykończę upuszczając na posadzkę, niż ścierając skórę.
To nie wszystko! Pumeks Hammam został też doceniony nagrodzony w plebiscycie Glamour Glammies 2017 jako wybór redakcji.
Można kupić go w wielu sklepach, w tym w Rossmannie. Wyłącznym dystrybutorem jest firma Maroko Produkt a na jej stronie jest akurat promocja (kosztuje 6.07 zł.). Gorąco polecam przygodę z marokańską pielęgnacją stóp przed nadchodzącym sezonem na klapki i sandałki :). A i uprzedzając wszelkie pytania - nie, nie jest to post sponsorowany :)
To nie wszystko! Pumeks Hammam został też doceniony nagrodzony w plebiscycie Glamour Glammies 2017 jako wybór redakcji.
Można kupić go w wielu sklepach, w tym w Rossmannie. Wyłącznym dystrybutorem jest firma Maroko Produkt a na jej stronie jest akurat promocja (kosztuje 6.07 zł.). Gorąco polecam przygodę z marokańską pielęgnacją stóp przed nadchodzącym sezonem na klapki i sandałki :). A i uprzedzając wszelkie pytania - nie, nie jest to post sponsorowany :)