Gdyby nie See Bloggers nie zwróciłabym uwagi na markę Oillan. Myślałam, że jest dla dzieci i omijałam (niesłusznie!) wzrokiem w aptekach. W końcu nadszedł dzień testów otrzymanego na konferencji kremu multiregenerującego pod oczy i na powieki Oillan FACE. Trudny on był jak cholera, bo przeprowadzony podczas wakacji. Wiadomo - słońce, wiatr, słona woda a potem góry i jeszcze mazurskie noce na dokładkę. Naprawdę ciężki poligon :). No ale ja do litościwych nie należę.
Na początek obiecanki producenta:
Na początek obiecanki producenta:
Wskazania: Przeznaczony do pielęgnacji suchej i wrażliwej skóry wokół oczu, wymagającej regeneracji, podrażnionej i skłonnej do reakcji alergicznych. Do stosowania w przebiegu schorzeń dermatologicznych (AZS, łuszczyca) oraz po zabiegach dermatologicznych i medycyny estetycznej.
Kompleks olejowy (olej arganowy, olej jojoba, olej awokado, olej słonecznikowy) intensywnie regeneruje i odżywia skórę wokół oczu, zmniejszając cienie i obrzęki pod oczami. Masło shea odbudowuje barierę lipidową, chroniąc przed przesuszeniem. Witamina E chroni skórę przed przedwczesnym starzeniem i wpływem czynników zewnętrznych. Efekt: zmniejszenie cieni i obrzęków pod oczami 77%, bardziej elastyczna skóra wokół oczu 83%, wyrównany koloryt 83%
Kremik jest w tubce takiej jak lubię - miękkie tworzywo umożliwia staranne wyduszenie produktu do ostatniej kropli a na koniec (jak ktoś oszczędny) bez większych problemów możemy ją rozciąć i wydłubać do dna (tak,tak, właśnie tak zrobiłam...). Na dokładkę wygodny dziubek ułatwiający utrzymanie czystości. Design opakowania bardzo skromny, bez szaleństw, za to budzący apteczne zaufanie. Pojemność 15 ml. Krem jest biały, o konsystencji balsamu nawilżającego, bez zapachu.
W sumie ... niczym się na początku nie wyróżniał. Ot taki sobie, zwykły kremik. Dopiero pod koniec tubki zaczęłam coraz częściej zwracać uwagę, że moje nieumalowane odbicie w lustrze...podejrzanie dobrze wygląda o poranku! Brak zapuchniętych worów pod oczami po zarwanej nocy, skóra jakby bardziej mięsista, bez drobnej siateczki zmarszczek, oko jakieś takie żywsze i bardziej wypoczęte. Normalnie cud! Nie zmieniłam w pielęgnacji nic oprócz tego kremu. Zatem to jego zasługa! Bez obaw można stosować go pod makijaż, ja stosowałam też na noc. A co, jak poligon, to poligon!
W sumie ... niczym się na początku nie wyróżniał. Ot taki sobie, zwykły kremik. Dopiero pod koniec tubki zaczęłam coraz częściej zwracać uwagę, że moje nieumalowane odbicie w lustrze...podejrzanie dobrze wygląda o poranku! Brak zapuchniętych worów pod oczami po zarwanej nocy, skóra jakby bardziej mięsista, bez drobnej siateczki zmarszczek, oko jakieś takie żywsze i bardziej wypoczęte. Normalnie cud! Nie zmieniłam w pielęgnacji nic oprócz tego kremu. Zatem to jego zasługa! Bez obaw można stosować go pod makijaż, ja stosowałam też na noc. A co, jak poligon, to poligon!
Podsumowując: zmniejszenie obrzęków pod oczami - TAK! (choć nie mam jakiś ogromnych skłonności), bardziej elastyczna skóra pod oczami - TAK, TAK, TAK!, wyrównany koloryt i zmniejszenie cieni - niestety tego nie zauważyłam ale nie na tym najbardziej mi zależało. Ok, pamiętajcie, że to nie ósmy cud świata - zmarszczek nie wyprasuje, liftingu nam nie machnie ani nic takiego. Ale widać, że działa regeneracyjne, nawilżająco i uelastyczniająco. Oczywiście jakiś czas po odstawieniu efekt znika (niestety) ale paradoksalnie to dla mnie kolejny dowód na jego działanie. Następny krem pod oczy kupiłam z wyższej półki cenowej (oł, ęł i w ogólę) no i figa z makiem. Skóra po oczami robi się jak u starego słonia - szara i matowa.
Z przyjemnością wrócę do kremu multiregenerującego pod oczy i na powieki Oillan FACE. Szczególnie, że kosztuje max 19 zł. Można wypróbować bez obawy, że w pierwszej kolejności wyprasuje nasze kieszenie ;). Brać i nic się nie bać! A przy okazji skoro tu jesteście - zapraszam na mój IG - tam wiele innych fotek i ciekawostek z naszego życia. A Wy, z jakim kosmetykiem pokochałyście się w te wakacje?