Lady Wawa

Strony

  • Strona główna
  • Kontakt
  • Uroda
  • Moda
  • Rodzina

9/13/2018

Zmarszczki pod oczami? Oillan FACE ma plan!

Gdyby nie See Bloggers nie zwróciłabym uwagi na markę Oillan. Myślałam, że jest dla dzieci i omijałam (niesłusznie!) wzrokiem w aptekach. W końcu nadszedł dzień testów otrzymanego na konferencji kremu multiregenerującego pod oczy i na powieki Oillan FACE. Trudny on był jak cholera, bo przeprowadzony podczas wakacji. Wiadomo - słońce, wiatr, słona woda a potem góry i jeszcze mazurskie noce na dokładkę. Naprawdę ciężki poligon :). No ale ja do litościwych nie należę.


Na początek obiecanki producenta:

Wskazania: Przeznaczony do pielęgnacji suchej i wrażliwej skóry wokół oczu, wymagającej regeneracji, podrażnionej i skłonnej do reakcji alergicznych. Do stosowania w przebiegu schorzeń dermatologicznych (AZS, łuszczyca) oraz po zabiegach dermatologicznych i medycyny estetycznej.
Kompleks olejowy (olej arganowy, olej jojoba, olej awokado, olej słonecznikowy) intensywnie regeneruje i odżywia skórę wokół oczu, zmniejszając cienie i obrzęki pod oczami. Masło shea odbudowuje barierę lipidową, chroniąc przed przesuszeniem. Witamina E chroni skórę przed przedwczesnym starzeniem i wpływem czynników zewnętrznych. Efekt: zmniejszenie cieni i obrzęków pod oczami 77%, bardziej elastyczna skóra wokół oczu 83%, wyrównany koloryt 83%


Kremik jest w tubce takiej jak lubię - miękkie tworzywo umożliwia staranne wyduszenie produktu do ostatniej kropli a na koniec (jak ktoś oszczędny) bez większych problemów możemy ją rozciąć i wydłubać do dna (tak,tak, właśnie tak zrobiłam...). Na dokładkę wygodny dziubek ułatwiający utrzymanie czystości. Design opakowania bardzo skromny, bez szaleństw, za to budzący apteczne zaufanie. Pojemność 15 ml. Krem jest biały, o konsystencji balsamu nawilżającego, bez zapachu.

                        

W sumie ... niczym się na początku nie wyróżniał. Ot taki sobie, zwykły kremik. Dopiero pod koniec tubki zaczęłam coraz częściej zwracać uwagę, że moje nieumalowane odbicie w lustrze...podejrzanie dobrze wygląda o poranku! Brak zapuchniętych worów pod oczami po zarwanej nocy, skóra jakby bardziej mięsista, bez drobnej siateczki zmarszczek, oko jakieś takie żywsze i bardziej wypoczęte. Normalnie cud! Nie zmieniłam w pielęgnacji nic oprócz tego kremu. Zatem to jego zasługa! Bez obaw można stosować go pod makijaż, ja stosowałam też na noc. A co, jak poligon, to poligon!

                               

Podsumowując: zmniejszenie obrzęków pod oczami - TAK! (choć nie mam jakiś ogromnych skłonności), bardziej elastyczna skóra pod oczami  - TAK, TAK, TAK!, wyrównany koloryt i zmniejszenie cieni - niestety tego nie zauważyłam ale nie na tym najbardziej mi zależało. Ok, pamiętajcie, że to nie ósmy cud świata - zmarszczek nie wyprasuje, liftingu nam nie machnie ani nic takiego. Ale widać, że działa regeneracyjne, nawilżająco i uelastyczniająco. Oczywiście jakiś czas po odstawieniu efekt znika (niestety) ale paradoksalnie to dla mnie kolejny dowód na jego działanie. Następny krem pod oczy kupiłam z wyższej półki cenowej (oł, ęł i w ogólę) no i figa z makiem. Skóra po oczami robi się jak u starego słonia - szara i matowa.


Z przyjemnością wrócę do kremu multiregenerującego pod oczy i na powieki Oillan FACE. Szczególnie, że kosztuje max 19 zł. Można wypróbować bez obawy, że w pierwszej kolejności wyprasuje nasze kieszenie ;).  Brać i nic się nie bać! A przy okazji skoro tu jesteście - zapraszam na mój IG - tam wiele innych fotek i ciekawostek z naszego życia. A Wy, z jakim kosmetykiem pokochałyście się w te wakacje?



Czytaj więcej »
on 9/13/2018 35
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

8/04/2018

Witamina C w natarciu i co się stało gdy wystawiłam twarz do słońca :)

W kosmetykach z witaminą C mogłaby się kąpać. Oczywiście w tych prawdziwych a nie takich gdzie mój kochany składnik jest tylko w nazwie. Im większe stężenie tym lepiej ! Kiedy w moje ręce trafiła ampułka HYDRA Intensive vit C byłam przeszczęśliwa. Aż przytupywałam z chęci wypróbowania. Kosmetyk stosunkowo nowy, bardzo chwalony, naturalny i podobno czyni cuda. Czego chcieć więcej? 

            

Zacznę od tego, że cała kuracja to pudełko 6 ampułek. Ja zaczęłam przygodę od jednej ampułki, która wystarczyła mi na ok 7 dni. Uprzedzając wszelkie komentarze - mam spore doświadczenie w stosowaniu produktów z witaminą C i tyle dni wystarczy abym stwierdziła, czy produkt działa gorzej czy lepiej niż inne. Poza tym kurację można stosować też raz w miesiącu. Przed rozpoczęciem musimy połączyć składnik płynny (przejrzysty) z proszkiem (mikrokapsułki).  Tak aktywowanym serum potrząsamy co najmniej 30 sekund ... i już. Gotowe do stosowania. Idealnie jest przechowywać je w lodówce dla lepszego efektu.

          

Ma bardzo fajny, i bogaty skład. Witamina C - oczyszcza, redukuje przebarwienia oraz plamy posłoneczne. Wyrównuje koloryt cery.  Jest bogatym źródłem przeciwutleniaczy, więc zapobiega działaniu wolnych rodników. Niacynamid - Witamina B3, uelastycznia oraz nawilża skórę. Pobudza produkcję składników lipidowych, rozjaśnia, działa przeciwzmarszczkowo. Trehaloza - działa odżywczo-nawilżająco. Ekstrakty roślinne: acerola, brzoskwinia, jagody acai, gardenia jaśminowata.  Poprawiają ogólną kondycję skóry, wygładzają i mają działanie ochronne.


Jak wrażnienia? Wygodna pompka, lekka buteleczka. Wszystko schludne, praktyczne i minimalistyczne. Serum właściwie nie ma zapachu, nie jest tłuste, nie pozostawia filmu, nie ściąga skóry. Można używać go rano i wieczorem. Brzmi dobrze, ale czy działa? Napina skórę, rozjaśnia lekko cerę (ale plam nie ruszyło). Sprawia, że buzia wygląda na wypoczętą i świeżą. Będzie doskonałym kosmetykiem po letnich szalenstwach na słońcu. Jeśli chodzi o stare plamy o podłożu np. hormonalnym - nie robiłabym sobie dużych nadziei. Ogólnie efekt uznałabym za zadowalający gdyby nie jeden szczegół ... cena. Pudełko z 6 fiolkami kosztuje 332 zł! Do kupienia TUTAJ

          

Tak naprawdę gdyby serum ruszyło moje plamy to wydałabym na nie nawet dwa razy więcej. Niestety efekt choć widoczny i miły dla oka, jest porównywalny z działanem np.: kapsułki Synchrovit, której cena oscyluje w okolicach 30 zł. za sztukę (kuracja 10 dni). No i kupujemy jedną kapsułkę co drugi miesiąc. Recenzję możecie zobaczyć TUTAJ.


Przyznam się do strasznej zbrodni. W tym roku pierwszy raz d 8 lat olałam moje plamy i nie smarowałam się 50+ .... i wiecie co? Wyglądam lepiej niz rok temu. W zeszłym roku ciągle latałam z blokerem, żeby przypadkiem nie opaliła mi się buzia. Efekt był taki, że plamy ściemniały i tak, a reszta skóry była blada. A teraz plamy ściemiały tak samo ale reszta twarzy ma ładny, bursztynowy kolor.... i znacznie mniej je widać.  Nie żebym namawiała do smażenia się na słońcu ... ale brak tego konrastu pomiędzy jasną skórą a przebarwieniami okazał się całkiem niezłym rozwiązaniem :). Zanim ktoś wpadnie na szalony pomysł aby iść z moje ślady - pamiętajcie, że ja mam "ozdoby" , których nie pokonał nawet Cosmelan, więc nie ryzykowałam zbyt wiele :)


A Wy macie jakies ulubione kosmetyki z witaminą C? Podsyłajcie nazwy i recenzje, chętnie poznam cos nowego! Wiem, że ostatnio jest mnie tu mniej ale staram sie korzystać z wakacji -  często w miejscach bez porządnego zasięgu. Więcej możecie zobaczyc na moim IG. Zapraszam!
Czytaj więcej »
on 8/04/2018 28
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

7/01/2018

Jak straciłam i odzyskałam wiarę w siebie w dwa dni, czyli See Bologgers 2018

Musiałam ochłonąć :). Nie mam doświadczenia w spotkaniach bloggerów (byłam do tej pory na dosłownie 2) więc nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Na dokładkę przyszło mi jechać do Łodzi samej jak palec, co nie zwiększyło mojej pewności siebie :).


Pierwsze wrażenie? O matko, oni się wszyscy znają, wszystko wiedzą, co ja tutaj robię???  Przyznam, ze czułam się nieswojo. Ciekawość jednak zwyciężyła. Jako osoba, która zawodowo nie jedną dużą imprezę zorganizowała, wiem jak wielką pracę wykonali organizatorzy. I naprawdę - szacunek. Tyle osób (często nastawionych krytycznie), tyle gwiazd, logistyka czasu i przestrzeni. To nie była robota amatora a dobrze zorganizowanej grupy. Zdecydowanie wiedzieli jak to się robi :) Oczywiście jak  zawsze były jakieś tam niedociągnięcia, ale plusy przeważyły. 


Co nie do końca przypadło mi do gustu? Nie będę tutaj oryginalna: za dużo jednorazówek (małe talerzyki, słomki, kubeczki i niestety plastikowe reklamówki niektórych marek), kilka moim zdaniem nietrafionych stoisk (nie będę wytykać palcami), obłęd związany z zapisami na warsztaty (udało mi się na 3 i i tak byłam szczęściarą), średnio szczelna rejestracja i ciut za mało widoczne oznaczenia przejść (gdzie schody, gdzie winda, jak wejść do danej strefy)... a i brak napojów bezalkoholowych na gali. Chyba, że gdzieś były a ja na nie nie trafiłam :). 


Dużym ułatwieniem byłoby też rozdanie uczestnikom żetonów do szatni, wiele osób biegało z obłędem w oczach szukając dwuzłotówek :). To właściwie tyle. W sumie niewiele jak na 2 dni i tyle ludzi. No właśnie. Dużo ludzi. I tutaj jest kolejny problem - uczestnicy. Wszyscy psioczą na plastikowe kubeczki i słomki a tymczasem szatnia na koniec eventu wyglądała jak chlew. W szafkach porozlewane soki, na podłodze walające się butelki, puste torby po giftach itd. Serio? Tak trudno jest spakować wszystko w jedną torbę i postawić przy śmietniku? Albo zabrać ze sobą żeby potem w domu wykorzystać ponownie? Nieładnie... W toaletach to samo - mokro, brudno, niechlujnie. Smutne to bo wydawałoby się, że spotkało się towarzystwo ogarnięte,  świadome i dobrze wychowane :). Co w takim razie wyjątkowo mi się podobało?  Oczywiście wykłady i prelekcje. Nie będę zanudzała Was szczegółami ale możliwość wysłuchania i obcowania np  z Urszulą Dudziak, Maciejem Orłosiem, Jurkiem Owsiakiem, Michałem Żebrowskim, Katarzyną Nosowską i wieloma innymi osłodziłaby największe niedogodności. Organizatorom udało się zgromadzić plejadę gwiazd z różnych stron mediów i życia publicznego. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do agendy festiwalu - naprawdę imponująca lista!

   

   

A najciekawsze? Zawsze lubiłam Katarzynę Nosowską. Z racji wieku, świetnie pamiętam jak powstawał zespół Hey i jak cała Polska śpiewała ich pierwsze utwory. To były czasy! Muszę przyznać, że Pani Kasia im starsza, tym lepsza :) Bezkonkurencyjne poczucie humoru i niebywały dystans do siebie. Podczas żadnego spotkania nie było tyle wybuchów śmiechu i tak pełnej sali. No i koncert po wieczornej gali... marzenie :)



Po tych wszystkich rozmowach, prelekcjach wywiadach popadłam w lekkiego doła. Bo bo czy ja mam pasję, czy ja mam co z siebie dać, czym porwać? No nie, nie aż tak. Mimo, że słuchałam z przyjemnością to jednocześnie narastało we mnie poczucie, że ja się do tego nie nadaję. Za mała jestem, za skromna, za bardzo się obawiam, za mało rozpycham. Jednym słowem - wepchałam się tylnymi drzwiami do nie swojego świata :( .


Na gali patrzyłam jak przyznają nagrody i pomyślałam (i z tego co wiem to nie tylko ja), że fajnie by było nagrodzić kogoś kto nie ma takich zasięgów, takiej popularności a nieźle się zapowiada albo robi coś innego niż wszyscy. Film z gali możecie zobaczyć TU. Nie zostałam do końca, po koncercie poszłam spać jak grzeczna dziewczynka...a może raczej blogowa emerytka. Kolejny dzień przyniósł mi zdecydowanie lepszy humor. A wszystko dzięki wspaniałemu, jedynemu w swoim rodzaju Jurkowi Owsiakowi. Ten człowiek dodał mi skrzydeł. Charyzma, pasja, serce i  osobowość. Kilka razy w ukryciu ocierałam łezkę, kilka razy się uśmiałam... Słuchałam do ostatniego słowa razem z całą salą. Wspaniały facet. Patrzyłam na niego i czułam jak wraca mi wiara w ludzi, świat i siebie samą. Na dokładkę zespół Orkiestry przeszkolił mnie z pierwszej pomocy (dorośli, dzieci, niemowlęta) za co jestem im ogromnie wdzięczna. Nigdy nie zrozumiem jak można krytykować ich pracę.



Ale prelekcje w wykonaniu osobowości znanych z Pudelka ;) to nie wszystko co miało do zaoferowania See Bloggers. Były też warsztaty z różnymi mniej lub bardziej znanymi markami. Zapisałam się na 2, oczywiście kosmetyczne. Nie zawiodłam się. Automasaż twarzy z Lirene LAB Therapy jako alternatywa dla zabiegów przedłużających młodość skóry został ze mną do dziś, podobnie jak ich nowy produkt - maska miodowa. Zobaczymy za jakiś czas, ale myślę że warto sprawdzić czy to naprawdę działa ;). Tak przynajmniej twierdzi urocza Patrycja Kondracka, autorka książki "Sekret Młodości Facefitness". Jej filmiki instruktażowe jak masować twarz aby długo wyglądać młodo i promiennie możecie zobaczyć na przykład TU.  



Drugi warsztat, z moją ukochaną marką Natura Siberica dał mi naprawdę dużo radości i satysfakcji. Przesympatyczna pani prowadząca opowiedziała historię marki, sposoby pozyskiwania przez nią składników naturalnych i receptur kosmetyków. Jeśli to wszystko prawda - lubię ich jeszcze bardziej! Ciekawskich zapraszam TUTAJ. Na dokładkę podczas warsztatu zrobiliśmy swój własny ekosystem - zasadziliśmy roślinkę w słoiku i zabraliśmy ją do domu. Nadal stoi na moim parapecie i chyba nawet rośnie!

   



 Jeśli ktoś znalazł wolną chwilę mógł spędzić ją w strefie wystawienniczej - pełnej atrakcji i znanych marek. Na gości czekały niespodzianki a Ci którzy zdecydowali się opublikować zdjęcia na swoim IG lub Fb mogli liczyć na dodatkowe prezenty. Niby ok, ale trzeba było robić to rozważnie aby nie zaśmiecić sobie profilu. Osobiście wolałabym możliwość umieszczenia zdjęć później, aby kompozycje i komunikaty były trochę przemyślane. Chociaż kilka wyszło mi nawet przyzwoicie ;). Najwięcej czasu spędziłam na stoiskach gdzie królowały kosmetyki koreańskie. Z racji przebarwień interesują mnie wszelkie metody rozjaśniania skóry.






    














     




Dałam się również skusić na warsztaty makijażowe na stoisku Kontigo. Prowadził je mój ulubieniec Harry. Nie znacie go? Zerknijcie TUTAJ, tego faceta nie da sie nie kochać :). Podobne warsztaty są też organizowane w drogeriach Kontigo - warto śledzić ich profil na Fb. Na zakończenie Harry podarował nam nowość - róż rozświetlający z serii Rosie. Bardzo fajna alternatywa dla tradycyjnego różu, bardziej naturalna niż klasyczne rozświetlacze.











To tyle. Przyznam, że byłam oszołomiona ilością informacji, opowieści, produktów i nowych metod. Byłam tez zdecydowanie onieśmielona tym jak bardzo inni angażują się bloggowanie i aż głupio było mi że traktuję to jednak trochę jak hobby albo zabawę. A może powinnam zacząć myśleć jak oni i zamienić bloga w rodzaj pracy? Tylko czy ktoś chciałby mi płacić za to co piszę? Odwieczny problem ludzi , którym brakuje pewności siebie ;) W każdym razie nie zrezygnuję, będę sobie dłubać, dłubać aż wydłubię w tym świecie swoją małą norkę :). Podobno nie wolno się poddawać :). Specjalne pozdrowienia dla TESTACJI za dotrzymanie mi towarzystwa oraz Mirce z FARMY ŻONY za miłe słowa i rozpoznanie mnie w tym tłumie :). Po powrocie czekała mnie mała niespodzianka - marka Oillan, która podczas  naszego spotkania nie mogła pokazać mi kosmetyków dostosowanych idelanie do mojej skóry - przesłała mi je kurierem. Ogromne dzięki, jeden z kremów używam teraz codziennie  - niebawem Wam go pokaże. Wygląda na bardzo interesujące odkrycie! A i ponieważ tyle sie mówi o giftach na które "lecą" blogerki to poniżej zdjęcie grupowe festiwalowych prezentów. Coś jednak jest w tych plotkach ;)


Czytaj więcej »
on 7/01/2018 55
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Moje Social Media


O mnie

To ja, Marta. Babeczka 40+, mama Franka i najgorsza pani domu na świecie. Gdy nie zbawiam świata - badam czy kosmetyki spełniają obietnice i jak zabiegi oszukują naturę. Piszę dla przyjemności i aby ułatwić Wam wybór. Fajnie, że jesteście. KONTAKT: ladywawablog@gmail.com

Archive

  • ►  2020 (2)
    • ►  cze 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (7)
    • ►  lis 2019 (1)
    • ►  wrz 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (1)
    • ►  mar 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ▼  2018 (11)
    • ▼  wrz 2018 (1)
      • Zmarszczki pod oczami? Oillan FACE ma plan!
    • ►  sie 2018 (1)
      • Witamina C w natarciu i co się stało gdy wystawiła...
    • ►  lip 2018 (1)
      • Jak straciłam i odzyskałam wiarę w siebie w dwa dn...
    • ►  cze 2018 (1)
    • ►  maj 2018 (3)
    • ►  kwi 2018 (3)
    • ►  mar 2018 (1)
  • ►  2017 (16)
    • ►  lip 2017 (1)
    • ►  cze 2017 (2)
    • ►  maj 2017 (1)
    • ►  kwi 2017 (3)
    • ►  mar 2017 (3)
    • ►  lut 2017 (2)
    • ►  sty 2017 (4)
  • ►  2016 (17)
    • ►  gru 2016 (2)
    • ►  paź 2016 (1)
    • ►  wrz 2016 (2)
    • ►  sie 2016 (1)
    • ►  lip 2016 (2)
    • ►  cze 2016 (1)
    • ►  maj 2016 (2)
    • ►  kwi 2016 (3)
    • ►  lut 2016 (2)
    • ►  sty 2016 (1)
  • ►  2015 (22)
    • ►  gru 2015 (2)
    • ►  lis 2015 (2)
    • ►  paź 2015 (2)
    • ►  wrz 2015 (3)
    • ►  lip 2015 (2)
    • ►  cze 2015 (1)
    • ►  maj 2015 (2)
    • ►  kwi 2015 (2)
    • ►  mar 2015 (1)
    • ►  lut 2015 (3)
    • ►  sty 2015 (2)
  • ►  2014 (37)
    • ►  gru 2014 (2)
    • ►  paź 2014 (3)
    • ►  sie 2014 (1)
    • ►  lip 2014 (3)
    • ►  cze 2014 (2)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  kwi 2014 (4)
    • ►  mar 2014 (7)
    • ►  lut 2014 (8)
    • ►  sty 2014 (5)
  • ►  2013 (78)
    • ►  gru 2013 (7)
    • ►  lis 2013 (4)
    • ►  paź 2013 (2)
    • ►  wrz 2013 (2)
    • ►  lip 2013 (5)
    • ►  cze 2013 (5)
    • ►  maj 2013 (2)
    • ►  kwi 2013 (4)
    • ►  mar 2013 (8)
    • ►  lut 2013 (15)
    • ►  sty 2013 (24)
  • ►  2012 (10)
    • ►  gru 2012 (10)

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Lady Wawa. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.