Jako, że jestem bardzo plamiasta, to z wielką ciekawością sięgam po wszelkie kosmetyki wybielające oraz kryjące. Tym razem "padło" na fluid marki CLINIQUE o nazwie Beyond Perfecting. Producent twierdzi, że jest to silnie kryjący podkład i korektor w jednym. Coś specjalnie dla mnie!
Co jeszcze mówi producent?
Perfekcyjna cera przez cały dzień. Jednocześnie podkład i korektor, formuła 2 w 1 Beyond Perfecting łączy perfekcyjne krycie, naturalny efekt i trwałość przez 12 godzin. Lekka, nawilżająca i oddychająca formuła zapewnia skórze komfort i wyrównany koloryt. Za pomocą aplikatora kamufluj punktowo niedoskonałości, rozetrzyj produkt na całej twarzy, aby uzyskać idealnie wyrównaną cerę. Formuła beztłuszczowa. Produkt idealny do skóry mieszanej. Formuła odporna na wysoką temperaturę i wilgoć.
Kosmetyk otrzymujemy w butelce z grubego szkła z zakrętką zakończoną dość dużym aplikatorem. Wiem, że tego typu aplikatory mają swoich "wyznawców", ja jednak nieodmiennie bardziej sobie cenię rozprowadzanie podkładu od samego początku placami. Producent rekomenduje nakładanie punktowo i rozcieranie. W przypadku moich pokaźnych rozmiarów plam oznacza to nakładanie na całą twarz.
Konsystencja podkładu jak dla mnie jest ciut za gęsta. Pamiętajcie jednak, że jestem zdecydowaną zwolenniczką podkładów lekkich i "wodnistych". Z tego co słyszę "na mieście" to konsystencja Clinique Beyond Perfecting jest uważana za "w sam raz". Pierwszy problem to ilość produktu potrzebna do aplikacji. Trzeba baaaaardzo uważać! Porcja fluidu jaką wykorzystuję zazwyczaj do makijażu (a nakładam raczej mniej niż więcej) sprawiła, że wyglądałam jakbym zwiała z planu filmu kostiumowego. Maska.
I tu pojawił się drugi problem. Postanowiłam zmyć buzię i okazało się, że nie jest to specjalnie łatwe. Musiałam się namęczyć i zużyć znacznie więcej produktu do demakijażu niż zwykle. Problem oczywiście zmiesza się wprost proporcjonalnie do ilości podkładu na twarzy :)
Kolejne podejście wcale nie poprawiło mi humoru. Po pierwsze, nawet mała ilość była dla mnie nadal zbyt widoczna i sprawiała nienaturalne wrażenie (z upływem czasu było ciut lepiej, ale nie doskonale). Efekt potęgowało wyjście na słońce. Po drugie, słabo matowił. Akurat to mi nie przeszkadza, lubię nawet gdy twarz trochę się błyszczy - jednak na opakowaniu można przeczytać coś o matowym wykończeniu ;). Po trzecie, wcale jakoś spektakularnie nie krył. Jak widać na zdjęciach moje "plamiszcza" nadal widać w zbliżonym stopniu co przy zwykłych fluidach.
Być może większa warstwa by je zakryła, jednak wtedy nadawałabym się tylko na scenę ;) No właśnie. Myślę, że ten podkład doskonale sprawdzi się do zdjęć albo na wieczorne imprezy. Na pewno nie jest to dla mnie rozwiązanie na co dzień.
Wiem, że niektórym dziewczynom nie przeszkadza widoczność podkładu i bardziej cenią sobie mocne krycie - jeśli do takich należysz, to możliwe że zaprzyjaźnisz się z Clinique Beyond Perfecting. Szczególnie, że z tego co widzę jest dość wydajny i faktycznie bardzo trwały (przy cerze mieszanej). Jeśli jednak lubisz makijaż lekki, naturalny, nawet kosztem małych niedoskonałości - to nie jest produkt dla Ciebie. Ostatnia cecha niezbyt pozytywna to cena - za 30 ml zapłacimy nawet 159 zł (Sephora), tanie, np na Allegro za około 120-130 zł. Ja jestem rozczarowana. Taka marka i taka cena zaostrzyły moje oczekiwania. Podkład Clinique Beyond Perfecting im nie sprostał. Wszystkim zainteresowanym polecam skorzystanie z próbek przed zakupem! Pamiętajcie, że macie prawo poprosić o nie w perfumerii nawet jeśli nie dokonałyście żadnego zakupu.
![]() |
źródło |
Jak dla mnie bardzo fajnie to wszystko wygląda ;-)
OdpowiedzUsuń