Jakieś 1,5 miesiąca temu zachciało mi się wrócić na etat. Fajna  pensja wywołała w mojej głowie wizje wakacyjno - zakupowe i całkiem straciłam czujność :) Szybko zrozumiałam jednak , że mając dziecko nie można już tak jak kiedyś pracować bez przerwy w silnym stresie po 10-12 godzin i jeszcze być "pod telefonem" w weekendy. Owszem, mam pomoc w postaci babci ale chyba nie o to chodzi. Kiedy zobaczyłam, ze z nerwów straciłam 4 kg a nocy śpię jak zając pod miedzą bo ciągle budzą mnie zadania do wykonania - powiedziałam dość. No więc jestem z powrotem :)


źródło

Mam spore zaległości, więc zacznę od czegoś, co może przydać się nam już niebawem. Maska złuszczająca do stóp prosto z Biedronki. Przyznaję, że ja w zimie traktuję moje stopy trochę po macoszemu. Nie mam czasu ani wytrwałości aby dbać o nie regularnie, jak latem. Za oknem pojawia się jednak zapowiedź ciepłych dni a wraz z nimi, odsłonięte balerinki, sandałki, klapeczki.... Czas zatem rozejrzeć się po rynku w poszukiwaniu ratunku ;)


O maskach tego typu słyszałam wiele, ale jakoś niespecjalnie poświęcałam im uwagę. Kiedy w Biedronce zauważyłam złuszczające "skarpetki" marki Escemedis i to w cenie około 10 zł. pomyślałam, że nie zaszkodzi spróbować.

Składniki: Alcohol, Aqua, Propylene Glycol, Lactic Acid, Isopropyl Alcohol, Urea, Glycolic Acid, Betaine, Anthemis Nobilis Flower Extract, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Carica Papaya (Papaya) Friuit Extract, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Triclosan, Salicylic Acid, Menthol, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Parfum


Producent obiecuje złuszczenie,w tym usunięcie odcisków,  regenerację i wygładzenie. No cóż, to się okaże ;)

Kosmetyk kupujemy w tekturowej kopercie z instrukcją obsługi. Wewnątrz znajdujemy saszetkę z foliowi "skarpetami" wypełnionymi płynem. Zgodnie z instrukcją stopy należy umyć i osuszyć. Następnie, rozciąć opakowanie  a następnie rozciąć skarpetkę i wsunąć do niej stopę. Dla lepszego efektu można założyć na wierzch skarpetki bawełniane. Tak też uczyniłam.



Jak pierwsze wrażenie? Średnie. Płyn chlupał w skarpecie, pachniał ziołowo -alkoholowo i był zimny. Wytrzymałam planowane 90 minut ale czułam się mało komfortowo  :). Czego się jednak nie robi dla urody!  po tym czasie zdjęłam i obmyłam stopy. No i czekamy. Dłuuuuugo czekałam, bo z 10 dni.  Po tym czasie najpierw małymi plackami a potem całymi stadami zaczął schodzić mi naskórek. Z całych stóp - nawet z wierzchu i i między palcami. Wyglądało to okropnie, jakbym miała łuszczycę - więc nie polecam jeśli planujecie wizytę np. na basenie. Skóra nie była zaczerwieniona - poziom złuszczania przypominał schodzenie skóry po zbyt intensywnym opalaniu.



Ze zrozumiałych względów zdjęć pokazywać nie będę :) No ale najważniejsze, czy efekt końcowy jest wart łażenia po domu w chlupiących skarpetach a potem ukrywania stóp przed światem? Zdecydowanie nie! Owszem skóra przez chwilę była delikatna (po pumeksie albo pedicure też jest). Nie zauważyłam jednak żadnego wpływy na odciski i miejsca gdzie skóra była bardziej zrogowaciała. Co gorsza, w tej chwili widzę że skóra na stopach jest bardzo przesuszona, czego nie miałam wcześniej i nad czym nie mogę zapanować. Obawiam się, że to właśnie efekt uboczny maski. Nie polecam - szkoda czasu, lepiej za 10 zł iść  na dobre lody!

A takie podejście do regeneracji naskórka stóp ma nasz 6 letni syn
Cóż, tatuś nie chciał wstać, to ma ;)



4 komentarze:

  1. Szkoda, ten alkohol zapewne powoduje wysuszenie skóry :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam je kupić, ale zanim dotarłam do Biedronki nie było już ani jednej sztuki :C Nigdy nie używałam takich skarpetek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też miałam jakieś z Biedronki, ale dla moich poobijanych stóp okazały się dużym wybawieniem. Poodchodziły wszystkie odciski i pozostałości po nich. Widocznie Twoje stopy nie potrzebowały takiej mocnej pomocy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego obawiam sie tych skarpet. Ale może w końcu się skuszę na jakieś, wybiorę jednak inną markę.

    OdpowiedzUsuń