Lady Wawa

Strony

  • Strona główna
  • Kontakt
  • Uroda
  • Moda
  • Rodzina

4/27/2015

Dermaquest Skin Therapy - worki i cienie na tapecie

Wampirzy lifting wzmógł moje pragnienie młodzieńczego wyglądu ;) Zakupiłam więc w  wyniku chwilowego szaleństwa krem pod oczy marki Dermaquest. W zamyśle producenta miał on walczyć z opuchnięciami, zmarszczkami oraz przede wszystkim cieniami pod oczami. Nie jest to preparat tani -  cena oscyluje w okolicach 190 zł. ale czego się nie robi dla promiennego spojrzenia ;) Zobaczmy co mówi producent.


Dermaquest Skin Therapy Eye Brite: Działanie wysokoefektywnego kremu skierowane jest na dwa główne problemy występujące na skórze wokół oczu: zasinienia i obrzęki pod oczami, przebarwienia, nierówny koloryt. Uporczywy problem zasinień i obrzęków pod oczami jest rozwiązywany przez substancje aktywne poprawiające mikrokrążenie jak Eyeseryl® [1.5%] oraz hesperydyna [0.75%]. Peptyd oraz witamina P uszczelniają naczynia kapilarne, dając znakomite efekty gładkiej skóry bez oznak zmęczenia. Wyrównanie kolorytu i zmniejszenie przebarwień gwarantuje szeroki wachlarz substancji hamujących aktywność tyrozynazy: kwas kojowy [2%], wyciąg z mącznicy lekarskiej [1.5%], wyciąg z morwy białej [1%], ekstrakt z amli [1%], heksylorezorcynol [0,75%], peptyd MELANOSTATINE-5 [0.75%] oraz alfa-arbutyna [0,5%]. Dodatkowe zastosowanie kwasu hialuronowego [1%] silnie nawilża i wygładza okolicę wokół oczu. Nie roluje sie pod makijażem, bez substancji zapachowych i parabenów.


Produkt kupujemy w kartonowym pudełku, ukryty jest w butelce z tworzywa z dozownikiem. To czego nie lubię - to to, że butelka nie jest przejrzysta i nie mamy pojęcia ile produktu zostało. Nie da sie też sprytnie rozebrać, aby wykorzystać specyfik do samego dna ;). 


Krem ma konsystencję serum, lekko beżowy kolor i delikatny apteczny zapach. Na skórze rozprowadza się bardzo łatwo,  jak dobry krem nawilżający i szybko się wchłania. Faktycznie świetnie nadaje się pod makijaż - nie roluje się ani nie wpływa na trwałość kosmetyków kolorowych. Jest też wydajny, co przy tej cenie jest dużą zaletą.


No a teraz najważniejsze - działanie. Po pierwsze trzeba uważać aby nie dostał się do oka lub w jego bliską okolicę. Szczypie niemiłosiernie. Nawet gdy po położeniu się do łóżka załzawiło mi oko i krem zmieszał się ze łzami (jakoś tak wyszło) to piekło mnie koszmarnie. To ważna informacja, gdyż nie mam oczu wrażliwych! Przy wrażliwych spojówkach to może być duuuuży problem. Nawet bym się tym nie przejmowała - gdyby zdziałał cuda. No i tu niestety jest największy problem tego kremu. Zmarchy są - nie spłycone nawet minimalnie, opuchnięcia..... no dobrze może trochę mniejsze (mały plus, ale to samo potrafi kostka lodu), przebarwienia obecne, cienie bez zmian,  nawilżenie dostateczne ale bez szału. Tak więc za niemal 190 zł. otrzymałam coś na kształt serum o działaniu zbliżonym do kremów z Rossmanna za 20 zł. Jestem rozczarowana :( I nie polecam. Tyle w temacie.


Czytaj więcej »
on 4/27/2015 8
Podziel się!
Etykiety:
cienie pod oczami, Dermaquest, Dermaquest Skin Therapy Eye Brite, krem pod oczy, likwidacja zmarszczek, uroda, wampirzy lifting, worki po oczami
Nowsze posty
Starsze posty

4/17/2015

"Wampirzy lifting", czyli jak to jest wstrzyknąć sobie coś w twarz dla urody ;)


Trochę zniknęłam, ale niestety wszystkiego połączyć sie nie da :( Po pierwsze święta, po drugie rehabilitacja kręgosłupa (zamiast jechać do sanatorium mam 2-3 godziny zabiegów dziennie w Warszawie) i na dokładkę marzenie o udziale w pewnym konkursie. Przyznam się Wam, choć szans na wygraną nie mam żadnych. I nie jest to jakaś sztuczna skromność tylko realne spojrzenie na moje możliwości ;). Przyznam się, a co mi tam. Napisałam bajkę na konkurs literacki Piórko 2015.Więcej nie powiem. Jak jakimś cudem dostanę się do grupy 100 prac poddawanych obradom jury to się pochwalę. Bo o większym sukcesie nawet nie marzę.

Znalezione obrazy dla zapytania wampirzy lifting

A teraz do rzeczy. Miało być o tzw "wampirzym liftingu", to będzie. Długo zastanawiałam się co tak naprawdę chciałabym napisać. Bo nie jest do dla mnie zabieg do końca oczywisty w ocenie. Ale po kolei. Co to jest ten "wampirzy lifting"? Zacznijmy od tego, że nie jest to oficjalna nazwa zabiegu. Tak naprawdę jest to mezoterapia igłowa osoczem bogatopłytkowym. Polega on na pobraniu od "ofiary" niewielkiej ilości krwi a następnie dzięki wirówce (jak u lekarza) oddzieleniu osocza bogatopłytkowego (PRP) od krwinek i wstrzyknięciu pod skórę (tak w skrócie)  Sekret tkwi w pobudzeniu fibroblastów, które zdolne są do tworzenia tak potrzebnego naszej urodzie kolagenu. Efekt zabiegu to regeneracja i odżywienie tkanek oraz poprawienie mikrokrążenia. Dla nas oznacza to napięcie, rozjaśnienie i nawilżenie skóry, a co za tym idzie spłycenie zmarszczek i poprawienie jej kolorytu. Podobno zabieg ten daje wspaniałe efekty przy walce z łysieniem (wstrzykiwanie w owłosioną skórę) oraz doskonale uzupełnia terapię blizn i rozstępów. I nie jest to żadna wielka nowość bo w ortopedii już od jakiegoś czasu metoda ta wspomaga leczenie i regenerację ścięgien i chrząstki stawowej. Koszt niemały bo jeden obszar to od 450 do nawet 750 zł w zależności od gabinetu (a słyszałam, że potrafią życzyć sobie jeszcze więcej)
Vampire Facelift - AUTOLOGUS (PLASMA) MESOTHERAPY
źródło


Do Instytutu Beauty Derm w Warszawie (strona) trafiłam dawno temu, gdy rozpoczynałam walkę z przebarwieniami. (relacja z zabiegu COSMELAN tutaj). Na "wampirzy lifting" chyba nie zdecydowałabym się sama z siebie - jednak gdy wygrałam walentynkowy konkurs na FB, nie miałam wyjścia, musiałam sprawdzić jego efekty. Nie będę oszukiwała - strasznie się bałam. No bo w końcu nie co dzień dermatolog utoczy Ci krew i strzyknie w twarz - każdy by się bał.


Zabieg zaczął się od znieczulenia całej twarzy maścią Emla. Dla lepszego efektu na buzię położono mi folię.Wypiłam herbatkę, poczytałam gazety i ulotki nowych kosmetyków.  Trochę się wynudziłam czekając aż skutecznie zadziała...





W międzyczasie pobrano mi krew i odwirowano, aby oddzielić składniki




W końcu wylądowałam na fotelu, całkowicie zdana na łaskę mojej pani dermatolog. Nie jestem histeryczką i jestem dość odporna na ból jednak ten zabieg zaliczam do bardziej bolesnych. Co ja mówię - to naprawdę boli! W twarz wbijana jest raz za razem cieniutka igła - nikt mnie nie przekona, że to może być bezbolesne. I na dokładkę trochę szczypało. Nie wypadało uciec w trakcie, więc zacisnęłam zęby i byłam dzielna. Sam zabieg nie trwa długo bo tak około 15-20 minut (na oko). Po zakończeniu chciałam od razu zobaczyć jak wyglądam. Wyglądałam nieco...przerażająco. Uwierzcie mi - zdjęcia z telefonu nie oddają grozy ;). Dla tych o mocnych nerwach polecam wpis na FB Instytutu z moimi zdjęciami wykonanymi porządnym aparatem TUTAJ. Dla tych o słabszych nerwach wersja soft, poniżej.


I jak tu dojść do domu? Musiałam sie nieźle ukrywać bo światło dzienne pogłębiło krwawy efekt. W domu nie było lepiej. Taki stan utrzymywał się do wieczora.



Następnego dnia opuchnięcie i rumień zniknął całkowicie a jego miejsce zajęły drobne siniaczki i nieco umęczona zabiegiem skóra. Kropeczki i poszarzenie utrzymywały się kilka dni - nie rzucały się w oczy pod warunkiem wykonania makijażu ;) Nie mogę uwierzyć, że się tak pokazuję. Mam nadzieję, że żaden mój były tu nie zagląda (ani żadna jego obecna ;))

2 dni po zabiegu


4-5 dni po zabiegu



No i teraz najważniejsze - efekty. Są - choć niestety nie spektakularne. Mniej więcej 1,5 tygodnia po zabiegu zdarzało mi się wychodzić na zakupy bez makijażu. W moim przypadku to ogromny sukces. Skóra była rumiana, wypoczęta i rozjaśniona. Nie da sie tego uchwycić na zdjęciach bo była to różnica dość subtelna. 3-4 tygodnie po zabiegu efekt ten był nadal widoczny. Niestety po tym czasie wszystko wróciło do "normy". Podobno powinnam zabieg powtórzyć, ale ani moja kieszeń ani twarz chyba drugi raz by tego nie zniosły. Co myślę o zabiegu?



PLUSY: naturalne pochodzenie "specyfiku" (nie można mieć uczulenia) , rozjaśnienie i odświeżenie skóry jak po super wakacjach lub wizycie w luksusowym SPA, efekt jest widoczny stosunkowo długo (w porównaniu do zabiegów mniej inwazyjnych) 

MINUSY: wysoka cena, bolesność zabiegu, wygląd skóry bezpośrednio oraz kilka dni po, brak wyraźnego efektu odmłodzenia jak to jest np. przy wypełniaczach lub botoxie (a ból i opuchlizna podobna)

Nie zdecydowałabym się na ponowienie zabiegu. Głównie ze względu na ból i czas rekonwalescencji. Jestem niecierpliwa - lubię widzieć efekty wyraźnie i szybko. Jeśli już wolałabym botox, wypełniacz...lub nici PDO, których efekt podobno utrzymuje sie do 2 lat i nie wymaga ciągłego powtarzania. Szczegóły TUTAJ. Ale to innym razem.

A takie cudne kubeczki można kupić w LILLADECOR.
Doskonale poprawiają humor ;) Polecam - sama kupiłam już 3 sztuki na zamówienie znajomych :). I nie, nic nie mam z tej rekomendacji, po prostu jestem w  nich zakochana ;)


Czytaj więcej »
on 4/17/2015 16
Podziel się!
Etykiety:
mezoterapia igłowa osoczem bogatopłytkowym, poprawa mikrokrążenia, uroda, wampirzy lifting, wampirzy lifting efekty, wampirzy lifting opinie
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Moje Social Media


O mnie

To ja, Marta. Babeczka 40+, mama Franka i najgorsza pani domu na świecie. Gdy nie zbawiam świata - badam czy kosmetyki spełniają obietnice i jak zabiegi oszukują naturę. Piszę dla przyjemności i aby ułatwić Wam wybór. Fajnie, że jesteście. KONTAKT: ladywawablog@gmail.com

Archive

  • ►  2020 (2)
    • ►  cze 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (7)
    • ►  lis 2019 (1)
    • ►  wrz 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (1)
    • ►  mar 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ►  2018 (11)
    • ►  wrz 2018 (1)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (1)
    • ►  cze 2018 (1)
    • ►  maj 2018 (3)
    • ►  kwi 2018 (3)
    • ►  mar 2018 (1)
  • ►  2017 (16)
    • ►  lip 2017 (1)
    • ►  cze 2017 (2)
    • ►  maj 2017 (1)
    • ►  kwi 2017 (3)
    • ►  mar 2017 (3)
    • ►  lut 2017 (2)
    • ►  sty 2017 (4)
  • ►  2016 (17)
    • ►  gru 2016 (2)
    • ►  paź 2016 (1)
    • ►  wrz 2016 (2)
    • ►  sie 2016 (1)
    • ►  lip 2016 (2)
    • ►  cze 2016 (1)
    • ►  maj 2016 (2)
    • ►  kwi 2016 (3)
    • ►  lut 2016 (2)
    • ►  sty 2016 (1)
  • ▼  2015 (22)
    • ►  gru 2015 (2)
    • ►  lis 2015 (2)
    • ►  paź 2015 (2)
    • ►  wrz 2015 (3)
    • ►  lip 2015 (2)
    • ►  cze 2015 (1)
    • ►  maj 2015 (2)
    • ▼  kwi 2015 (2)
      • Dermaquest Skin Therapy - worki i cienie na tapecie
      • "Wampirzy lifting", czyli jak to jest wstrzyknąć s...
    • ►  mar 2015 (1)
    • ►  lut 2015 (3)
    • ►  sty 2015 (2)
  • ►  2014 (37)
    • ►  gru 2014 (2)
    • ►  paź 2014 (3)
    • ►  sie 2014 (1)
    • ►  lip 2014 (3)
    • ►  cze 2014 (2)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  kwi 2014 (4)
    • ►  mar 2014 (7)
    • ►  lut 2014 (8)
    • ►  sty 2014 (5)
  • ►  2013 (78)
    • ►  gru 2013 (7)
    • ►  lis 2013 (4)
    • ►  paź 2013 (2)
    • ►  wrz 2013 (2)
    • ►  lip 2013 (5)
    • ►  cze 2013 (5)
    • ►  maj 2013 (2)
    • ►  kwi 2013 (4)
    • ►  mar 2013 (8)
    • ►  lut 2013 (15)
    • ►  sty 2013 (24)
  • ►  2012 (10)
    • ►  gru 2012 (10)

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Lady Wawa. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.