Nie było mnie całe wieki. Ale jestem usprawiedliwiona. Zgodnie z noworocznym postanowieniem "wykańczam" wszystkie kosmetyki zalegające moje szafki...i zwyczaj nie mam o czym pisać! Poza tym ciut więcej skupiłam sie na moim drugim blogu, na który serdecznie zapraszam TU.
Dzisiaj będzie małe porównanie - podczas cudownego kresu przecen w Rossmannie kupiłam aż 2 tusze do rzęs i teraz mogę z czystym sumieniem wydać wyrok, który zakup uważam za bardziej udany.

Mowa o tuszu L'OREAL False Lash Telescopic oraz MAX FACTOR Clump Defy. Oba w kolorze czarnym.


Mascara L'OREAL poszła na pierwszy ogień. W Rossmannie bez promocji kosztowała grubo ponad 50 zł, jednak zauważyłam, że w sieci można ją kupić  za około 30 zł. To tak na marginesie. Producent obiecywał efekt sztucznych rzęs dzięki pogrubieniu i przedłużeniu włosków. Wszystko dzięki rozciągliwym włóknom i szczoteczce wyposażonej w aż osiem grzebyków.


poranna nagość ;)
kilka warstw 

Szczoteczka super, choć jak dla mnie ciut zbyt elastyczna i bywało, że ubrudziłam sobie skórę przy mocniejszym dociśnięciu (szczególnie bladym świtem). Rozczesuje przyzwoicie, nie tworzy grudek, równomiernie rozkłada tusz. Sam produkt jest aksamitny i doskonale otula każdą rzęsę. Jednak aby uzyskac efekt sztucznych rzęs (albo przynajmniej wyraźnie pogrubionych i wydłużonych) trzeba się trochę namachać i nałożyć ze 4 warstwy. Plus za to, że dość długo zachował świeżość i się nie osypywał. Nauczona doświadczeniem zawsze biorę tusze z końca półki, bo panie pracujące w Rossmannie nagminnie prezentując tusze klientkom wtłaczają do nich wiadro powietrza. Nie rozumiem, dlaczego nie mają jednego testera i już...

  

Kiedy już L'OREAL zaczął się ciut osypywać a Rossmann znowu zaproponował 40% zniżki wybór padł na MAX FACTOR Clump Defy. Ceny wahają sie od około 50 do 37 zł w zależności od miejscaW tym wypadku producent obiecuje większą objętość przy utrzymaniu pięknie rozdzielonych i podkreślonych rzęs już po jednym pociągnięciu. Dodatkowo szczoteczka posiada mocne, równo rozłożone włoski, które zapobiegają powstawaniu grudek i otulają rzęsy dając rezultat mega objętości. 


Fajna, lekko wygięta, sztywna szczoteczka. W odróżnieniu do poprzedniej ta była aż za twarda. Muszę jednak przyznać, że już jedno pociągnięcie dawało efekt zadowalający a dwa to już rewelacja!


Niestety, mimo, że tusz był nowy, wyszperany z samego dołu, to już po 2 tygodniach zaczął sie osypywać! Dzisiaj gdy pomalowałam każde oko innym tuszem (w tym starym L'OREAL-em) to własnie ten stary tusz osypał się mniej niż nowy MAX FACTOR.  Pod "jego" okiem miałam nieestetyczne cienie ;(

REASUMUJĄC: 

L'OREAL False Lash Telescopic - idealny na co dzień, trwały, dobry do pracy i jeśli chcemy wyglądać naturalnie. Z pewnością do niego wrócę,

MAX FACTOR Clump Defy - na krótsze wyjście, kiedy faktycznie chcemy mieć rzęsy jak kły mamuta. Niestety na dłuższą metę dyskwalifikuje go osypywanie :(. Drugi raz go nie kupię

Stracie wygrywa.... L'OREAL False Lash Telescopic!

4 komentarze:

  1. Jestem tego samego zdania! Miałam obydwa i zgadzam się z Tobą w 100% :) Zdjęcie końcowe- fantastyczne! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że to nie tylko moja opinia :)

      Usuń
  2. kusisz , ja lubie takie szczotki jak ta buraczkowa

    OdpowiedzUsuń