Lady Wawa

Strony

  • Strona główna
  • Kontakt
  • Uroda
  • Moda
  • Rodzina

7/26/2014

LE PETIT MARSEILLAIS - miłość od pierwszego focha.

No miałam focha - tak się starałam, a oni mnie nie chcieli! Chciałam być Ambasadorką Le Petit Marseillais, testować, czuć się wyjątkowo... a tu nic. Wszyscy mają a ja nie. FOCH. Długo gniewać się jednak nie umiem, a reklamy, opakowania i zapachy tak kusiły, że postanowiłam  łaskawie wybaczyć marce ;). Poleciałam do Rossmanna i kupiłam w cenie promocyjnej (15,49) ogromną butlę kremowego żelu pod prysznic i do kąpieli  Le Petit Marseillais Morela i orzech laskowy (650 ml).


Na początek kilka słów od producenta:

Ma łagodną formułę myjącą i nawilża skórę. Daje obfitą i łatwą do spłukania pianę o zapachu inspirowanym słodkim aromatem świeżo zebranych moreli i orzechów laskowych. Jego świeże i owocowe nuty Cię zauroczą. Pozostawia skórę miękką, nawilżoną i odżywioną. Neutralne dla skóry pH. Produkt testowany dermatologicznie. (obrazki orzecha i moreli ze strony producenta)

Orzech laskowy w produktach Le Petit Marseillais
Morela w produktach LE PETIT MARSEILLAIS<sup>®</sup>.

Skład: Aqua, sodium laureth sulfate, glycerin, cocamidopropyl betaine, sucrose cocoate, corylus avellana seed extract, prunus armeniaca fruit extract, propylene glycol, cocamide MEA, lauryl glucoside, disodium cocoamphodiacetate, ceteareth-60 mysteryl glycol, sodium lauryl sulfate, sodium chloride, styrene/acrylates copolymer, polyquaternium-7, polysorbate 20, citric acid, sodium glycolate, sodium benzoate, parfum, hexyl cinnamal, geraniol, linalool, benzyl salicylate, butylphenyl methypropional.

Na dzień dobry plus za ładne opakowanie, duży format i możliwość użycia zarówno w wannie 
jak i pod prysznicem. Bardzo podobała mi się wzmianka o surowcach wtórnych na opakowaniu.Zawsze zwracam uwagę na takie rzeczy, niby nic a jednak.



Opakowanie nadaje sie do recyclingu: wyrzucając butelkę z zakrętką do segregowanych 
odpadów sprawisz, ze surowiec zostanie ponownie wykorzystany

źródło

Od razu wypróbowałam :) I co? I rozważałam czy się śmiertelnie nie obrazić na Le Petit Marseillais. Przecież to produkt stworzony dla mnie! Zapach jak z morelowego deseru...no i ta piana! Uwielbiam kąpiel z pianą a tutaj niewielką ilością możemy sobie wyczarowywać prawdziwe puchate szaleństwo.



Na dokładkę żel (dla mnie to właściwie mleczko) bardzo dokładnie myje, pozostawia ciało pachnące i ... super nawilżone. Producent co obiecał, to dał. Nie mam się do czego przyczepić, absolutnie. W produkcie kapałam też swojego 4 letniego synka i nie dość że miał kupę zabawy z pianą to jeszcze miłą w dotyku, mięciutką skórę. 


Urocza kampania reklamowa, doskonała jakość, wspaniałe działanie, przyjemność z użytkowania i na dokładkę starania aby chronić środowisko. Wiem, że nikt nie jest idealny, ale tutaj mam wrażenie, że ktoś się bardzo stara. Brawo Le Petit Marseillais! Z przyjemnością wydam pieniądze na kolejne produkty. Mam nadzieję, że równie zadowolone będą panie przedszkolanki , które na koniec zajęć otrzymały ode mnie torbeczki z właśnie tymi kosmetykami. Miałam nosa, że warto!

A żeby nie było, że oprócz L'Occitane to nikt mnie nie kocha to dojechały do mnie właśnie takie skarby ;)


Oczywiście z tym fochem żartuje :) Jak zauważycie, prawie 100% kosmetyków w moich recenzjach to własne zakupy albo wygrane w normalnych konkursach. i akcjach na FB dostępnych dla wszystkich. Klasyczna współpraca zdarzyła mi się chyba raptem 2 razy :). W sumie to chyba nie powinnam się tym chwalić bo wychodzi że strasznie słaba jestem :), nawet nastolatki, po miesiącu blogowania mają współprace!

Czytaj więcej »
on 7/26/2014 14
Podziel się!
Etykiety:
kąpiel, Le Petit Marseillais, morela i orzech laskowy, uroda, żel do kąpieli, żel pod prysznic
Nowsze posty
Starsze posty

7/13/2014

L'OCCITANE zapach róży na skórze a artemizji, słodkiej pomarańczy, mięty, sosny i rozmarynu we włosach

No i znowu będzie o L'OCCITANE :). Jakiś czas temu poczyniłam niewielkie zakupy aby wziąć udział w konkursie marki na FB. Nie miałam specjalnych potrzeb więc kupiłam pewniaka - turystyczną pojemność szamponu zwiększającego objętość z serii Armakologia. Mały format można kupić za 20 zł (75ml). Tak, wiem, że w ROSSMANNIE można za taką cenę kupić 2 duże innej firmy, ale wierzcie mi WARTO czasami zainwestować. Przede wszystkim ich szampony są naturalne, delikatne, nie uczulają (przynajmniej nigdy nie słyszałam o takim przypadku), sprawdzają się u ludzi z problemami i łupieżem ( jak mój Łukasz), bosko pachną i pozostawiają włosy leciutkie, pachnące i miłe w dotyku. Mam również wrażanie, że opóźniają ich przetłuszczanie.


A co o tym szamponie pisze producent?

SZAMPON ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ AROMAKOLOGIA
Zwiększ objętość i witalność swoich włosów z Szamponem Zwiększającym Objętość Aromakologia, skomponowanym z kompleksu pochodzenia roślinnego o działaniu zwiększającym objętość oraz z energetyzujących olejków eterycznych z Prowansji.

Nasza bezkrzemowa formuła łagodnie oczyszcza, działając zarówno na korzenie, jak i na całą długość włosów dodając im objętości i utrzymując lekkość kosmyków. Olejki eteryczne z artemizji, słodkiej pomarańczy, mięty, sosny i rozmarynu dostarczają składniki odżywcze włosom i skórze głowy, dodając im także połysku. Szampon jest przeznaczony do włosów cienkich i normalnych. 


To nie jest szampon do zadań specjalnych. Nie oczekujmy że nagle po jednym umyciu zrobi się nam więcej włosów, będą Bóg wie jakie odżywione i kręcone albo proste. Dajcie mu jednak tydzień i zobaczycie efekty długotrwałe. Po jego użyciu mamy od razu delikatne w dotyku, naturalnie miękkie włosy. Pachnie ziołowo i jak dla mnie obłędnie. Jest też bardzo wydajny. Zauważalny jest lekki efekt push-up (ale bez puszenia się włosów). Ja, osoba myjąca włosy codziennie i spędzająca prawie każdy poranek w klubie fitness (co prawda na ćwiczeniach dla emerytów, ale zawsze) przy tym szamponie myję głowę raz na 3 dni! Po długotrwałym stosowaniu (najpierw szamponu Verbena a teraz tego) wyraźnie widzę poprawę kondycji moich włosów. Już nie latam do 4 tygodnie do fryzjera, bo końcówki wyglądają jak miotła. Gorąco polecam szampon Armakologia osobom o delikatnych, oklapniętych włosach :).

Ten szampon miał jeszcze jeden plus - dzięki zakupowi i udziałowi w konkursie stałam się szczęśliwą posiadaczką pudła z kosmetykami o aromacie róży!


Najbardziej pokochałam krem do rąk (no dobra, smaruję nim nie tylko ręce...),. Wielka, miękka i świetnie zaprojektowana graficznie tuba o pojemności 75 ml.....


Pachnie doskonale. Skóra staje sie po nim delikatna, mięciutka... Nie jest to może krem na zimę (na zimę zdecydowanie polecam ten z masłem Shea) ale cudownie namaszcza skórę aromatem róży przez co użycie perfum staje sie niepotrzebne.  


Przy niedawnych upałach to całkiem dobre wyjście. Swoją drogą różana woda toaletowa powędrowała do teściowej - miłośniczki zapachu róży. Jest równie fantastyczna. Na zdrowie - grałam z tym konkursie z myślą o niej :)


Ostatnio SUPERPHARM kusiło promocjami lakierów 2 za 1 grosz. Razem z DOCIA CREATIVE zaszalałyśmy,  ale ja byłam twarda i kupiłam tylko 3! I tym samym moja kolekcja wzrosła do ...54 sztuk :)


Dzisiaj udaliśmy się na łąkę i zbieraliśmy z Franiem kwiatki ;) Zaraz zbieramy sie na kolejny spacer bo chłopak uznał, że babcia i ciocia też powinny mieć swój bukiet. I tacy powinni być mężczyźni ;)


Czytaj więcej »
on 7/13/2014 6
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

7/03/2014

L'OREAL i MAX FACTOR - bitwa na tusze - niech wygra najlepszy!

Nie było mnie całe wieki. Ale jestem usprawiedliwiona. Zgodnie z noworocznym postanowieniem "wykańczam" wszystkie kosmetyki zalegające moje szafki...i zwyczaj nie mam o czym pisać! Poza tym ciut więcej skupiłam sie na moim drugim blogu, na który serdecznie zapraszam TU.
Dzisiaj będzie małe porównanie - podczas cudownego kresu przecen w Rossmannie kupiłam aż 2 tusze do rzęs i teraz mogę z czystym sumieniem wydać wyrok, który zakup uważam za bardziej udany.

Mowa o tuszu L'OREAL False Lash Telescopic oraz MAX FACTOR Clump Defy. Oba w kolorze czarnym.


Mascara L'OREAL poszła na pierwszy ogień. W Rossmannie bez promocji kosztowała grubo ponad 50 zł, jednak zauważyłam, że w sieci można ją kupić  za około 30 zł. To tak na marginesie. Producent obiecywał efekt sztucznych rzęs dzięki pogrubieniu i przedłużeniu włosków. Wszystko dzięki rozciągliwym włóknom i szczoteczce wyposażonej w aż osiem grzebyków.


poranna nagość ;)
kilka warstw 

Szczoteczka super, choć jak dla mnie ciut zbyt elastyczna i bywało, że ubrudziłam sobie skórę przy mocniejszym dociśnięciu (szczególnie bladym świtem). Rozczesuje przyzwoicie, nie tworzy grudek, równomiernie rozkłada tusz. Sam produkt jest aksamitny i doskonale otula każdą rzęsę. Jednak aby uzyskac efekt sztucznych rzęs (albo przynajmniej wyraźnie pogrubionych i wydłużonych) trzeba się trochę namachać i nałożyć ze 4 warstwy. Plus za to, że dość długo zachował świeżość i się nie osypywał. Nauczona doświadczeniem zawsze biorę tusze z końca półki, bo panie pracujące w Rossmannie nagminnie prezentując tusze klientkom wtłaczają do nich wiadro powietrza. Nie rozumiem, dlaczego nie mają jednego testera i już...

  

Kiedy już L'OREAL zaczął się ciut osypywać a Rossmann znowu zaproponował 40% zniżki wybór padł na MAX FACTOR Clump Defy. Ceny wahają sie od około 50 do 37 zł w zależności od miejsca. W tym wypadku producent obiecuje większą objętość przy utrzymaniu pięknie rozdzielonych i podkreślonych rzęs już po jednym pociągnięciu. Dodatkowo szczoteczka posiada mocne, równo rozłożone włoski, które zapobiegają powstawaniu grudek i otulają rzęsy dając rezultat mega objętości. 


Fajna, lekko wygięta, sztywna szczoteczka. W odróżnieniu do poprzedniej ta była aż za twarda. Muszę jednak przyznać, że już jedno pociągnięcie dawało efekt zadowalający a dwa to już rewelacja!


Niestety, mimo, że tusz był nowy, wyszperany z samego dołu, to już po 2 tygodniach zaczął sie osypywać! Dzisiaj gdy pomalowałam każde oko innym tuszem (w tym starym L'OREAL-em) to własnie ten stary tusz osypał się mniej niż nowy MAX FACTOR.  Pod "jego" okiem miałam nieestetyczne cienie ;(

REASUMUJĄC: 

L'OREAL False Lash Telescopic - idealny na co dzień, trwały, dobry do pracy i jeśli chcemy wyglądać naturalnie. Z pewnością do niego wrócę,

MAX FACTOR Clump Defy - na krótsze wyjście, kiedy faktycznie chcemy mieć rzęsy jak kły mamuta. Niestety na dłuższą metę dyskwalifikuje go osypywanie :(. Drugi raz go nie kupię

Stracie wygrywa.... L'OREAL False Lash Telescopic!

Czytaj więcej »
on 7/03/2014 4
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Moje Social Media


O mnie

To ja, Marta. Babeczka 40+, mama Franka i najgorsza pani domu na świecie. Gdy nie zbawiam świata - badam czy kosmetyki spełniają obietnice i jak zabiegi oszukują naturę. Piszę dla przyjemności i aby ułatwić Wam wybór. Fajnie, że jesteście. KONTAKT: ladywawablog@gmail.com

Archive

  • ►  2020 (2)
    • ►  cze 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (7)
    • ►  lis 2019 (1)
    • ►  wrz 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (1)
    • ►  mar 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ►  2018 (11)
    • ►  wrz 2018 (1)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (1)
    • ►  cze 2018 (1)
    • ►  maj 2018 (3)
    • ►  kwi 2018 (3)
    • ►  mar 2018 (1)
  • ►  2017 (16)
    • ►  lip 2017 (1)
    • ►  cze 2017 (2)
    • ►  maj 2017 (1)
    • ►  kwi 2017 (3)
    • ►  mar 2017 (3)
    • ►  lut 2017 (2)
    • ►  sty 2017 (4)
  • ►  2016 (17)
    • ►  gru 2016 (2)
    • ►  paź 2016 (1)
    • ►  wrz 2016 (2)
    • ►  sie 2016 (1)
    • ►  lip 2016 (2)
    • ►  cze 2016 (1)
    • ►  maj 2016 (2)
    • ►  kwi 2016 (3)
    • ►  lut 2016 (2)
    • ►  sty 2016 (1)
  • ►  2015 (22)
    • ►  gru 2015 (2)
    • ►  lis 2015 (2)
    • ►  paź 2015 (2)
    • ►  wrz 2015 (3)
    • ►  lip 2015 (2)
    • ►  cze 2015 (1)
    • ►  maj 2015 (2)
    • ►  kwi 2015 (2)
    • ►  mar 2015 (1)
    • ►  lut 2015 (3)
    • ►  sty 2015 (2)
  • ▼  2014 (37)
    • ►  gru 2014 (2)
    • ►  paź 2014 (3)
    • ►  sie 2014 (1)
    • ▼  lip 2014 (3)
      • LE PETIT MARSEILLAIS - miłość od pierwszego focha.
      • L'OCCITANE zapach róży na skórze a artemizji, słod...
      • L'OREAL i MAX FACTOR - bitwa na tusze - niech wygr...
    • ►  cze 2014 (2)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  kwi 2014 (4)
    • ►  mar 2014 (7)
    • ►  lut 2014 (8)
    • ►  sty 2014 (5)
  • ►  2013 (78)
    • ►  gru 2013 (7)
    • ►  lis 2013 (4)
    • ►  paź 2013 (2)
    • ►  wrz 2013 (2)
    • ►  lip 2013 (5)
    • ►  cze 2013 (5)
    • ►  maj 2013 (2)
    • ►  kwi 2013 (4)
    • ►  mar 2013 (8)
    • ►  lut 2013 (15)
    • ►  sty 2013 (24)
  • ►  2012 (10)
    • ►  gru 2012 (10)

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Lady Wawa. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.