Uuuuu ale zaniedbuje bloga!  Paskuda jestem,\. Niestety jako baba, która dom prowadzi, dziecko ma i jeszcze kasę musi zarabiać to zawsze coś odkładam na później. Dziecka i zarabiania się nie da więc zazwyczaj cierpi blog ;) Jestem już jednak i mam nadzieję nadrobić zaległości.


Dzisiaj coś o kosmetykach, które nie są obowiązkowym składnikiem naszej kosmetyczki, co więcej ich brak nie sprawi, że będziemy brzydko pachniały albo nagle wylezie nam milion nowych zmarszczek. Nawet włosy sie nam nie przesuszą ;) Są jednak takie kosmetyki, które po prostu strasznie fajnie mieć, wąchać, używać i cieszyć sie ich posiadaniem. Mimo, że może można inne, może taniej... Ja w każdym razie pomyślałam "raz kozie śmierć" i ponownie założyłam małe zamówienie w L'OCCITANE!

Tym razem zawitała u mnie pianka do mycia twarzy rozjaśniająco - oczyszczająca oraz woda esencjonalna do spryskiwania twarzy z serii Immortelle. Nauczona doświadczeniem zaczęłam od mniejszych pojemności (50 ml pianka i 30 ml woda). Biorąc pod uwagę ceny produktów pełnowymiarowych (90  i 70 zł) wolałam nie ryzykować.


Ten innowacyjny produkt usuwa ślady makijażu, nadmiar sebum i inne zanieczyszczenia ze skóry twarzy. Kompleks eterycznego olejku z immortelle oraz wyciąg z pestek owoców cytrusowych pozostawia skórę rozjaśnioną i pełną blasku.Potwierdzone rezultaty: Podczas 3 - tygodniowego badania klinicznego pianki u 96% badanych zaobserwowano efekt promiennej cery. 


Zacznę od pianki. Opakowanie klasyczne, ładne i wytrzymałe, atomizer bardzo przyzwoity, ale to żaden sukces w przypadku tak ekskluzywnej marki. Po naciśnięciu pompki z butelki wydobywa się super leciutka, puszysta pianka o mocnym, ostrym ziołowym zapachu (co jest typowe dla L'OCCITANE i co osobiście uwielbiam). Uwaga - na dłoni szybko zmniejsza swoją objętość, jednak bez szkody dla użytkowania.


Mimo, że wydaje się, że taka ilość nie ma szans pokonać zanieczyszczeń i makijażu to jednak można się pozytywnie zaskoczyć. 1-2 porcje wystarczają na zmycie całej twarzy i co ważne - nic nie szczypie w oczy! Spokojnie można zmyć również tusz, a skóra po umyciu nie jest nieprzyjemnie ściągnięta.


Biorąc pod uwagę mój wiek oraz problem z przebarwieniami nie oczekiwałam jakiegoś super efektu rozjaśnienia cery, ale muszę przyznać, że podczas stosowania pianki moja buzia wyglądała na bardziej promienną i wypoczętą. Jest też bardzo wydajna (pianka, nie buzia). Ze wszystkich tradycyjnych pianek do mycia twarzy ta ma u mnie najwyższą notę. No i ten zapach! Uczulam jednak, żeby kosmetyki marki L'OCCITANE koniecznie powąchać w sklepie przed ewentualnym zakupem on-line. Ich aromaty są mocne, ziołowe i dość specyficzne - jeśli ktoś woli słodkie i kwiatowe nuty, może nie być zadowolony!


O wodzie esencjonalnej w atomizerze nie będę się rozpisywać. Według producenta ma nie tylko tonizować ale i pomagać w oczyszczaniu skóry, przeciwdziałać procesom starzenia, nawilżać oraz ujędrniać. Tutaj trochę pojechali, ale nie oni jedni mają na sumieniu takie grzechy. Woda ma porządny atomizer i 1 psiknięciem pokrywamy całą buzię. Zapach mocny, ziołowy - jak wszystkie kosmetyki z tej serii. Zdecydowanie podpisuję się pod dobrym tonizowaniem oraz efektem wypoczętej skóry. Nie oszukujmy się jednak - zmarszczek nie prostuje a twarz lepiej wcześniej porządnie umyć :) Kosmetyk wspaniale sprawdził się u mnie po wyjściu z zadymionej knajpy, po wyjściu z siłowni, podczas upałów, po całym dniu, gdy chciałam poczuć sie świeżo a nie miałam innej opcji. Można popsikać na makijaż i nieco odświeżyć wygląd - nie zawiera alkoholu! Jest również wydajna -  mimo, że nie oszczędzam to nadal mam prawie pół buteleczki!


Czy kupię je ponownie? Pewnie tak, choć nie od razu,  bo  kolejka rzeczy do testowania wciąż rośnie. Nie wykluczam jednak wizyty w sklepie L'OCCITANE, szczególnie, że bardzo przypadła mi do gustu ich woda toaletowa "Kwiat Wiśni" - mega trwały i bardzo letni zapach!

A już niebawem fluid z Rossmanna, który w sekundę zdeklasował marki Shiseido i Clinique oraz.... kolejna relacja z Uroczyska Siedmiu Stawów! Miejsca idealnego.

15 komentarzy:

  1. Swietne to zdjecie, na ktorym wylegujecie sie w sloneczku :)
    Nie znalam wczesniej tego produktu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie te ceny trochę odstraszają, raczej nie mogę sobie pozwolić na takie kosmetyki bo wtedy musiałabym zrezygnować z zakupu butów które tak kocham;)) Ale jakaś woda termalna do odświeżenia pyszczka by mi się przydała:) Możesz jakąś polecić, z przedziału do 30 zł? No i zdradź tajemnicę co to za podkład bo mnie zaintrygowałaś niesamowicie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i może ja coś polecę od siebie :). Skuszona recenzjami zakupiłam w zeszłym roku wodę termalną URIAGE. Jest to jedyna woda na rynku która nie wymaga osuszania. Jestem z niej bardzo zadowolona, można w razie potrzeby używać na różne partie ciała. Dostępna jest w 3 pojemnościach: 50 ml (idealna do torebki), 150 oraz 300 ml. Za pewne teraz w okresie letnim jej cena wzrośnie, ale ostatnio kupowałam pojem.150 ml w promocji za 12,50 zł. Można ją dostać w aptekach oraz w Superpharm. Polecam również wodną mgiełkę różaną ze Starej Mydlarni (125 ml za 26 zł). Karola.

      Usuń
    2. Dzięki wielkie!!! Mgiełka napewno mi się przyda bo czasem mam wrażenie że aż mi buzia puchnie od upału. Po weekendzie przejdę się do Superpharm:)

      Usuń
    3. Podpisuje się wszystkimi kończynami - ta mgiełka jest super! A co do podkładu , to może dzisiaj mi sie uda przysiąść jak synek pozwoli :)

      Usuń
  3. klurcvze strasznie bym go chciala wyprobowac na sobie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam polowanie na promocje - można czasami kupić za bardzo przyzwoite pieniądze

      Usuń
  4. Ja dzięki Twoim wpisom na blogu bardziej zainteresowałam się marką L'OCCITANE. Wcześniej słyszałam coś o ich kultowych kremach do rąk, ale jakoś nie drążyłam tematu dalej ;). Posiadam parę kosmetyków tej marki (w małych pojemnościach). Ostatnio będąc w Poznaniu w Starym Browarze wdrepnęłam do ich firmowego salonu, no i wyszłam z chudszym portfelem ;). Nie było mocnych żeby nic nie kupiła :). Dlatego cieszę się, że tej marki nie ma w moich mieście bo chyba zbankrutowałabym ;). Z kolekcji "Kwiat wiśni" posiadam mleczko rozświetlające do ciała, urzekł mnie również ten zapach. Małą wodę esencjonalą wraz z kremem pod oczy dostałam gratis do 1wszego zamówienia. Czekają na testy :). Ofertę kosmetyczną mają fajną (choć jak wszędzie są wyjątki), ale nie ma co ukrywać że ceny pełnowymiarowych produktów mogą przyprawić o zawrót głowy ;). Pozdrawiam. Karola.

    P.S. Z kremów do rąk tej marki polecam tylko ten klasyczny z masłem shea, wersje zapachowe nie dają takiego dobrego nawilżenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie ja tez najbardziej lubię ten z masłem . Ale zapach pozostałych jest cudny! Ciekawa jestem jak u ciebie z testami - pochwal sie jak wypróbujesz ;) Ja kupiłam kolejny szampon - mąz mnie z domu wyrzuci!

      Usuń
    2. Śmiało mogę polecić właśnie ten klasyczny krem do rąk z 20% wyciągiem masła shea. Bardzo zadowolona jestem również z nawilżającego olejku pod prysznic z serii Migdał - nie muszę po nim balsamować ciała, do tego jest bardzo wydajny, więc same plusy!. Lubię również silnie odżywczy balsam do ust z serii Masło Shea (na stronie niestety jest ciągle w brakach, stacjonarnie dostałam go bez problemu). Z okazji Dnia Kobiet na stronce były do kupienia limitowane mydełka, nie lubiłam kostkowych mydeł ale skusiłam się do ich kupienia ze względu na to że pieniądze z ich zakupu szły na szczytny cel. Rewelacyjne te mydełka, kupiłam parę sztuk żeby rozdać je moim bliskim, ale po wypróbowaniu wszystkie zostawiłam sobie :). Na chwilę obecną nie jestem zadowolona z 2 produktów. Pierwszy to kremu do rąk z serii Peonia, brak nawilżenia, a i zapach nie jest dla mnie zbyt ładny. Drugim rozczarowaniem jest ich 100% masło shea, teraz podczas choroby myślałam że uratuje moją przesuszoną na wiór skórę na nosie, niestety przeliczyłam się, lepiej w tej kwestii spisał się "miodzik" z Oriflame. Mam do przetestowania jeszcze parę mini produktów, m.in. z serii Werbena, ale już wiem że to nie mój zapach, rzeczywiście jest specyficzny. Pozdrawiam. Karola.

      P.S. Dziękuję Ci za to, że odkyłaś przede mną świat L'OCCITANE! :). Małe rzeczy, a jak cieszą i potrafią poprawić humor.

      Usuń
    3. Oj tak ten krem do rak jest super! Do ust nie miałam ale przed zima kupie na bank, a teraz mam krem do rak z serii różą i smaruje sie nim cala ;) Taki fajny.

      Usuń
  5. ja ostatnio pokochalem markę loccitane !

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam L'Occitane, są naturalne i pachną niebiańsko, od lat juz cenie ksmetyki od nich!
    xoxo
    http://pandamone.blogspot.com/2014/06/green-hornet.html

    OdpowiedzUsuń