4/01/2014
Doprowadzamy się do stanu kobiety która nie była wcale w ciąży - podejście numer nie wiem który...
No dobra - żrę za dużo słodyczy. OK - olałam bieganie bo mi było zimno w tyłek a wiosennej motywacji brak. OK, jak skończył mi się karnet na fitness to mówiłam sobie, że szkoda kasy na kolejny. Chodakowska wciągnęła mnie na tydzień, Mel B na 2 dni. OK, spasłam się i to już ostatni dzwonek, żeby nie narobić sobie wstydu na plaży :). Prawda jest tez taka, że sama sobie nie poradzę, bo mam mega słabą silną wolę i kocham czekoladę w każdej postaci. Na początek poszłam do specjalistów aby ocenili jak bardzo jest źle. Wybór padł na Poradnię Centrum Odchudzania i Odżywiania, która nęciła mnie już od jakiegoś czasu promocja, a na dokładkę znajduje sie rzut beretem od mojego domu.

![]() |
źródło |
Podczas spotkania przeprowadzono analizę mojego matczynego cielska pod kątem zawartości sadła, nawodnienia, tkanki mięśniowej, mineralizacji kostnej. Ocenili ile mam tzw. tłuszczy brzusznego, oraz jaki jest wiek metaboliczny mojego organizmu. Zasadniczo tylko tym ostatnim wynikiem mogę się pochwalić - mój organizm czuje się na 25 lat! Może jeszcze tłuszcz brzuszny nie woła o pomstę do nieba - 3 (limity 1-59), znaczy większość sadła jest na zewnątrz a nie wewnątrz... Dla zdrowia to lepiej, ale wolałabym chyba żeby się schowało... Pozostałe parametry są w miarę, ale tłuszcz! Masakra! Przed ciążą moje ciało składało sie w 17 % z sadełka (tłuszczu znaczy), obecnie 25,7%!!!!!! Katastrofa. Tyle, że sama jestem sobie winna. Zwolniony metabolizm nie jest żadną wymówką, za to słoiki z Nutellą gryzą moje sumienie...
Jeśli macie problem z samodyscypliną polecam taki cios w serce (a raczej w gruby tyłek), żeby się ogarnąć.
Lekko zdołowana poszłam za ciosem i postanowiłam zapisać sie na ćwiczenia. Obok mnie otworzono właśnie nowiusieńki, pachnący jeszcze farbą punkt fitness sieci Mrs Sporty. Pani która mnie przyjęła była tak miła i tak bardzo w ciąży, że podpisałam cyrograf na pół roku! Przekonała mnie dość innowacyjna metoda ćwiczeń, możliwość przychodzenia w dowolnym czasie, comiesięczne spotkania motywujące, określaniem celów.... i pilnowanie wyników! Tak! Potrzebuję cerbera, który będzie mnie walił po głowie za każdym razem gdy sięgnę po kolejną kostkę czekolady (dziś zjadłam już 4 kostki!!!!!). I potrzebuję kogoś, przed kim będę się wstydziła swoich porażek. Inaczej nic z tego. Na dokładkę obiecano mi również skomponowanie takiego jadłospisu, który pomoże mi w walce ze słabościami i napełni brzuszek bez poczucia winy.
Cytując tekst ze strony : Przebywanie w grupie ludzi o podobnych celach i osobiste wsparcie ze strony trenerki dają niezbędną motywację – żeby „wewnętrzny leń" nie miał najmniejszej szansy.
Mojego wewnętrznego lenia to ja chciałabym utłuc na śmierć całkiem. Dlaczego trening w Mrs Sporty jest inny? Po pierwsze do klubu wpuszczane są tylko kobietki ;) Każda z nas wie jak trudno jest pocić się i ładnie wyglądać na siłowni gdy wokoło męskie wysportowane ciała - tutaj ten problem nie istnieje. Poza tym każdy trening trwa...32 minuty! Oprócz oczywistej rozgrzewki i rozciągania wykonujemy krótkie, bardzo intensywne cykle na specjalnych maszynach (każda pomaga na co innego) i nie tylko na maszynach.
![]() |
źródło |
Zajęcia zaczynają sie 14 kwietnia, a ja już dziś mam ochotę zjeść całą Nutellę tego świata - na zapas! Więcej szczegółów na temat treningów, odżywania i działalności Mr Sporty znajdziecie na stronie: http://www.mrssporty.pl/. Czy jest to coś warte i czy działa na wyjątkowo oporną materię (czyli na mnie) dam wam znać za jakiś miesiąc z hakiem. Trzymajcie kciuki , bo 4 lata to już wystarczająco dużo aby znowu wyglądać jak kiedyś...
A Wy? Macie silna wolę? Jak sadzicie, czy takie zmasowane wsparcie z zewnątrz pomoże?
Czy jak ktoś leniem i łasuchem jest to już nie ma szans?
Czy jak ktoś leniem i łasuchem jest to już nie ma szans?
Ojej sądzę że przede wszystkim musisz mieć w sobie duuużo silnej woli. Bo fajne treningi i owszem, dieta ale przecież nikt na siłę Cię do tego klubu fitness nie zaciągnie. Może spróbuj wpierw wyeliminować z jadłospisu wszystkie słodycze poza czekoladą i to tylko okazjonalnie. Kurcze nie wiem co Tobie doradzić. Ja mam w cholerę ruchu na co dzień no i od paru lat jedyne słodkie to domowe ciasta, owoce i odrobina czekolady. Fast foody odpadły, chipsów nie jem od 8 klasy czyli jakieś 15 lat. Sądzę żę musisz sama ze sobą ustalić zasady i się pilnować. Ale na pocieszenie powiem Tobie że jak zaczniesz ćwiczyć to będziesz miała tyle endorfin że nawet Cię czekolada nie obejdzie:)
OdpowiedzUsuńZaciągnie mnie podpisany cyrograf. Nawet jak nie będę chodziła, muszę płacić przez pół roku. Jestem bardzo oszczędna i to jest dobra motywacja. A słodycze juz powoli wykluczam i mam nadzieję, że słońce i ciepło też pomoże. Wtedy zdecydowanie bardziej wole owoce. A truskawek i czereśni nie moge sie doczekać!
UsuńNo jak cyrograf podpisalas to to jest dobra motywacja! Tez bym w takiej sytuacji nie odpuscila!!:)
Usuńwiesz tak naprawdę żadne diety czy suplementy nie dadzą Ci tyle co ćwiczenia i tyle, z tym się trzeba pogodzić i już! Ja zaczęłam ćwiczyć 20-30 min dziennie i naprawdę widzę różnicę. Ciekawe ćwiczenia znalazłam na chudzianka.pl głównie na brzuch i pupę. U mnie skutkują najbardziej te na pupę ;p Takie "pakiety" mogą okazać się monotonne, ale mam nadzieję, że u Ciebie nie ;)
OdpowiedzUsuńChętnie sprawdzę ! Narazie ćwiczę ok 2tygodnie codziennie po 40 minut, odstawiłam czekoladę i ...... Powoli widzę zmianę!
Usuń