Lady Wawa

Strony

  • Strona główna
  • Kontakt
  • Uroda
  • Moda
  • Rodzina

12/10/2014

Pharmaceris, w końcu prawdziwy fluid z filtrem 50+!

Skoro już ruszyłam temat przebarwień to muszę opowiedzieć o jeszcze jednym produkcie. Towarzyszył mi całe wakacje i został ze mną do dziś. Mowa o fluidzie ochronno-korygującym SPF 50+ marki Pharmaceris. Znalazłam go w aptece, dzięki mojej pani magister, która również walczy z plamami. 

Jest to produkt przeznaczony nie tylko dla osób z tendencjami do przebarwień ale również dla tych  z fotoalergiami oraz po zabiegach kosmetycznych (w tym po peelingach i laserach). Polecany jest również jako silna ochrona skóry podczas ciąży,  przyjmowania leków oraz dla osób z bielactwem.

DZIAŁANIE (opis ze strony producenta) : fluid zapewnia najwyższą ochronę przed promieniowaniem słonecznym oraz skuteczną osłonę przed powstawaniem i powiększaniem sie przebarwień. Dzięki zmikronizowanym pigmentom idealnie maskuje defekty skórne zapewniając długotrwały efekt krycia, nadając skórze wyrównaną strukturę i zdrowy koloryt. Innowacyjna formuła Leukine Barrier™, o działaniu imunnostymulującym, przynosi efekt kojenia i łagodzenia podrażnień powstałych w wyniku działania czynników zewnętrznych oraz mechanicznych. Łagodzący wyciąg z lnu przywraca zaburzoną fizjologiczną równowagę skóry, wzmacnia jej barierę lipidową i wpływa na szybszą regenerację. Fluid nie obciąża skóry, nie zatyka porów oraz nie powoduje powstawania zaskórników.

źródło

Na dokładkę okazuje się, że nie zawiera parabenów, jest hipoalergiczny, wykazuje bardzo wysoką tolerancję i nie wysusza skóry

OK, a jak to jest w praktyce? Kosmetyk otrzymujemy w niezbyt atrakcyjnej buteleczce z tworzywa z pompką. Design ich opakowań mi się nie podoba i już. Wieje tandetą a niby jest to kosmetyk apteczny, aspirujący do tych lepszych. Prosi się o jakiś subtelniejszy "look". No i szybko się brudzi. Nie jest to jednak najważniejsze, najważniejsze żeby działał - wtedy kupię go nawet w plastikowym wiaderku z Hello Kitty ;). 



Odcienie mamy do wyboru niestety tylko dwa: ivory i sand. Tak jest zazwyczaj z tego typu "kremami" ochronnymi. W tym przypadku jednak różnica w odcieniu nie jest tak drastyczna jak np u Biodermy, gdzie mamy do wyboru blade lico albo strzaskaną solarkę. Ponad to,  kremy koloryzujące, SPF 50+, które miałam okazję stosować były czymś w stylu kremów BB. Owszem, miały wysoką ochronę, ale za to nic a nic nie kryły. Tutaj otrzymujemy prawdziwy fluid o średnim stopniu krycia. Kolor ivory był dla mnie zbyt jasny więc zdecydowałam się na sand.

sztuczne światło

dzienne światło

Faktycznie nie zostawia efektu maski, nie wysusza, łatwo się rozprowadza i nie zatyka porów. Odcień nie jest może doskonały, ale naprawdę nie ma się co czepiać. Używałam go latem i  nie pojawiały się nowe plamki a stare nie ciemniały. Radził sobie dzielnie z wysiłkiem fizycznym i upałem, nie podkreślał zmarszczek ani suchych skórek. Nie mam też zastrzeżeń do trwałości na co dzień. Matuje leciutko, więc wymaga przypudrowania. Jestem bardzo, bardzo zadowolona i fluid zamieszkał na stałe w mojej kosmetyczce. W końcu nie muszę smarować paszczy najpierw mazidłem z filtrem a potem fluidem, co szczególnie w lecie jest mega uciążliwe. I wyglądam w miarę przyzwoicie ;). Po nałożeniu pudru i różu jest niemal idealnie.

przed
po nałożeniu samego fluidu
Cena w aptekach oscyluje wokoło 40 zł więc nie jest to jakiś super wydatek a naprawdę warto. I to było na tyle pokazywania mojej zaplamionej, nieumalowanej  twarzy :) Następnym razem obrobię tyłek kolejnemu tuszowi WIBO :)


Czytaj więcej »
on 12/10/2014 5
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

12/08/2014

Walka z wiatrakami, czyli atak na przebarwienia z IWOSTIN

Od urodzenia Frania walczę z przebarwieniami. Historię mojej drogi przez mękę możecie poznać TUTAJ. Mimo braku sukcesów nadal się nie poddaję! Ostatni zakup to profesjonalny peeling na noc oraz serum na noc redukujące przebarwieniami z serii  IWOSTIN LUCIDIN.


Na początek tradycyjnie wiadomości od producenta:

1. Profesjonalny peeling na noc do skóry z przebarwieniami.

Cel - złuszczanie i wyrównanie powierzchni skory z przebarwieniami

Skład: kwas glikolowy 12% (złuszcza, stymuluje odnowę komórkową oraz rozjaśnia przebarwienia), Melavoid (hamuje syntezę melaniny, zapewniając wyrównany i jednolity koloryt skóry, Dermawhite® NF LS (kompleks składników aktywnych, które wzajemnie nasilają swoje działanie: (kwas ferulowy – rozjaśnia przebarwienia, kwas glukonowy – obniża aktywność melanocytów , kwas cytrynowy – delikatnie złuszcza naskórek)


Produkt nakładać należy na noc, oczywiście omijając okolice oczu i ust. Nie muszę chyba wspominać ze przy aktywnych problemach skórnych, ranach czy spaleniu na słońcu stosowanie tego specyfiku wskazane nie jest ;)



Peeling kupujemy w szklanej fiolce o pojemność 30 ml z pompką z tworzywa. Po naciśnięciu przycisku do pipetki zanurzonej  w preparacie zasysana jest pewna ilość płynu. Moim zdaniem  nie jest to ilość wystarczająca, szczególnie gdy tak jak ja człowiek by się najchętniej wykąpał w wybielaczu :) Peeling ma formę przejrzystego, lekko zagęszczonego płynu. Nie jest to jednak typowy żel i należy uważać żeby np nie nachlapać sobie do oka. Nie mam skóry wrażliwej i może dlatego pieczenie o którym można przeczytać w ulotce wystąpiło u mnie raptem 2-3 razy i nie było uciążliwe. Poza tym po wchłonięciu płynu odczuwałam niewielkie ściąganie skóry, które ustępowało po nałożeniu serum. Pod oczy oczywiście należało stosować inny krem.


2. Serum na noc redukujące przebarwienia 

Cel taki sam ja peelingu, skład zbliżony: Keratolite™ (złuszcza naskórek, ułatwia i przyspiesza wnikanie w głąb skóry innych składników aktywnych, Hydromanil® (nawilża warstwę rogową naskórka, dodatkowo regulując proces jego złuszczania), Dermawhite® NF L (kompleks składników aktywnych, które wzajemnie nasilają swoje działanie: kwas ferulowy oraz wyciąg z rośliny Waltheria Indica zmniejszają rumień i działają depigmentacyjnie, kwas glukonowy wyłapuje jony miedzi, które są niezbędne w procesie powstawania melaniny (barwnika skóry), kwas cytrynowy delikatnie złuszcza naskórek), witamina E i olej z pestek winogron (natłuszczają naskórek i poprawiają jego elastyczność)


Serum otrzymujemy w miękkiej tubce  tworzywa. Jest to klasyczny krem, bez wyraźnego zapachu o zwartej, ale łatwej w rozprowadzaniu konsystencji i białym kolorze. Ładnie sie rozprowadza i doskonale niweluje lekkie ściągnięcie skóry powstałe po nałożeniu peelingu. Zauważyłam tez niezłe właściwości nawilżające, poza tym  nie zapchało mi porów i nie podrażniło skóry.


Zgodnie z instrukcją peeling stosowałam codziennie na noc przez 4 tygodnie, a następnie tylko  2 razy w tygodniu. Po wchłonięciu nakładałam serum. I co? No i niestety niewiele. Trzeba jednak pamiętać, że mam wyjątkowo oporny i "rozłożysty" problem, a nie jakieś tam punktowe skazy po słoneczku :). Zauważyłam, że skóra jest bardziej świeża, odmłodzona a tam gdzie nie było plam widocznie rozjaśniona. Moje plamiszcza pozostały, ale obserwując resztę twarzy mogę śmiało stwierdzić że to wspaniały kosmetyk dla osób borykających się z przejściowymi problemami. Jeśli masz plamy po słońcu czy trądziku to ten peeling ma duże szanse Ci pomóc. Jeśli jednak tak jak ja wytaczałaś już przeciwko swoim cętkom najcięższe działa nie licz na cud a jedynie na odświeżenie skóry.

Oto moja twarz przed i po. 

Ze względu na mój starczy wiek, wczesną porę i całkowity brak makijażu jest to widok dla ludzi o mocnych nerwach, tak więc miejcie litość ;)

przed

po

A przy okazji - nadal kontynuuję testowanie kolejnych tuszów WIBO w cenie około 10 zł. Ostatnio "zaliczyłam" Mascara Dolls Lash. Obiecują wydłużenie, podkręcenie i brak rozmazanego oka. Efekt faktycznie jest fajny,  niestety tusz szybko wysycha. Również na oczach i z byle powodu pod oczami powstają szare podkówki. Tak więc tego gościa moja kosmetyczka żegna bez żalu ;)



Czytaj więcej »
on 12/08/2014 21
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

10/27/2014

WIBO CELEBRITY LASH - niebieskie rzęsy do samego nieba

Taaaaaak Mireczka autorka jednego z moich ulubionych blogów -  FarmaŻony zgadła :) Ten niebieski tusz o którym pisałam poprzednio to ....WIBO!!!!


Normalnie pewnie nigdy bym nie kupiłam tuszu w tym kolorze, ale było lato, było miło, wesoło a cena na do widzenia w Rossmannie (5,49) kusiła do szaleństwa. I nie żałuję:) Na początku myślałam, że to był błąd - szczoteczka taka sobie a sam produkt strasznie gęsty (jakby już stary) i straszliwie, ostro niebieski ;). Potem okazało sie jednak, że on po prostu tak ma - nie jest stary i całkiem fajnie sie rozprowadza. Już od pierwszego razu się w nim zakochałam. Dlaczego?


Po pierwsze - nie uczulił i nie podrażnił oczu.
Po drugie - ładnie sie rozprowadza, co mnie zaskoczyło i nie skleja rzęs!
Po trzecie -  niewiarygodnie wydłuuuuuża rzęsty i nadaje piękny, głęboki odcień
Po czwarte - nie osypuje się (po jakimś czasie po prostu znika efekt mega przedłużenia ale nie zamienia się w sine podkówki pod oczami)
Po piąte - jest tani (nawet w regularnej cenie to około 10-11 zł!)


Czy są minusy? No jak zawsze jakieś tam są, ale niewielkie. Po pierwsze nieładne opakowanie, po drugie niezbyt ładny, ale słabiutki zapach. No i jeszcze jedno - co dyskwalifikowałoby by ten tusz gdyby kosztował więcej - szybko traci świeżość. Około 1,5 miesiąca i poszedł do śmieci ze względu na duże zagęszczenie i za krótki czas utrzymywania się efekt przedłużenia. Tak czy inaczej absolutnie polecam ten produkt np. na czas wakacji albo nadchodzącego karnawału :) Za takie pieniądze 1,5 miesiąca przyjemności uważam za wynik zadowalający.

światło sztuczne

światło dzienne

Zachęcona tym sukcesem kosmetycznym kupiłam też tradycyjny, czarny tusz do rzęs WIBO w wersji wodoodpornej. Niestety ten nie spełnił moich oczekiwań - kiepsko wyglądał, sklejał i na dodatek rozmazywał się po kontakcie z wodą :( Tak więc nie wszystko WIBO co się świeci ;)


Oczka zaczerwienione - bo tuż przed kąpielą, bez żadnego makijażu 

po aplikacji

po lekkim kontakcie z wodą

Kilka dni temu kupiłam kolejną broń przeciwko moim licznym przebarwieniom.  Trzymajcie kciuki - może za kilka tygodni pojawi się entuzjastyczna recenzja?  Bardzo bym chciała...



Czytaj więcej »
on 10/27/2014 6
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

10/12/2014

Kity tego lata - czyli do czego na bank nie wrócę.

Nie polubiliśmy sie - wiec nie będę dla każdego z moich dzisiejszych bohaterów tworzyć osobnego posta. Oberwie im się hurtowo.

Pierwszy na liście jest krem marki AVON - ANEW REVERSALIST (Kompleksowa pielęgnacja naprawcza na dzień SPF 25). Mówię tu o zestawie krem na dzień i krem na noc.


Producent obiecuje cuda wianki (jak zwykle):

Kompleksowa pielęgnacja naprawcza na dzień dla osób powyżej 35 roku życia. Zauważalnie odnowiona skóra już po tygodniu, co potwierdza 93% klientów. Zawiera SPF25. 
Co robi: redukuje zmarszczki, przywraca jędrność, 2 x więcej nawilżenia, ochrona UV.
Jak działa: TECHNOLOGIA TRI-ELISTANEX zapewnia całkowitą odnowę skóry na poziomie komórkowym i regeneruje skórę właściwą, jednocześnie rekonstruując połączenia pomiędzy warstwami skóry. Produkcja elastyny i aktywiny spada wraz z wiekiem w wyniku czego skóra traci zdolność do samoregeneracji, co powoduje pojawianie się zmarszczek i utratę jędrności.
TECHNOLOGIA TRI-ELISTANEX powoduje wzrost produkcji elastyny i aktywiny, zmarszczki zostają zredukowane, a skóra odzyskuje jędrność. 


A jak jest w praktyce? Ładne opakowanie, szklany słoiczek, brak wyraźnego zapachu. Krem na dzień dość lekki i w miarę dobrze się wchłania. Nie zauważyłam jednak żadnego pozytywnego wpływu na skórę. Ani ekstra nawilżenia, ani spłycenia zmarszczek a o przebarwianiach nie wspomnę. Nic a nic. Biorąc pod uwagę, że kosztuje około 55 zl. (poza promocją 68! ), to ja bardzo dziękuję :) 

Ale to to jeszcze pół biedy. Absolutnym koszmarem był dla mnie krem na noc z tej serii. Czułam się natarta świeczką ;). Ciągle ta woskowa powłoka na twarzy...brrrr. No i oczywiście również nic nie wygładził, nie nawilżył itd. Może to to szok bo kremie Perfecty w którym sie zakochałam ale naprawdę moim skromnym zdaniem ANEW REVERSALIST nie jest wart swej ceny! Podobno czasami można go kupić w promocji za 30 zl. - jeśli bardzo chcecie sprawdzić czy mam rację, to poczekajcie na okazję ;) W końcu na Wizażu niektórzy chwalą...

Kolejne kity tego lata to L'biotica STEAM CELLS Active Serum. Na stronie czytamy:

Serum z ekstraktem komórek macierzystych Oryza sativa - ReGeniStem™ Rice AP o działaniu silnie regenerującym- na poziomie rozwoju komórkowego i odbudowującym skórę. Działa w najgłębszych warstwach powierzchni skóry, poprawiając jej gęstość poprzez zwiększenie produkcji kolagenu. Ozonowane komórki macierzyste (merystematyczne) Oryza sativa - ReGeniStem™ Rice AP Regeneracja skóry na poziomie epigenezy. Ujędrnianie skóry: stymulacja ekspresji kolagenu wzrost syntezy dermatopontyny. Pomaga skórze walczyć z czynnikami środowiskowymi (zwalczać stres). Nawilżanie, redukcja porów skórnych. 3 HITY ŚWIATOWEJ KOSMETOLOGII: Collagen, Hialuronic Acid, Roślinne Komórki Macierzyste


Bla bla bla bla... Ciut za rzadkie, prawie bezwonne coś zamknięte w fiolce z tworzywa. Niezbyt wygodne do nakładania. Nieźle się wchłania, nie wysusza skóry pod oczami (bo i takie cuda widziałam) i zasadniczo to by  było na tyle. Żadnych widocznych efektów działania nie zauważyłam. Zużyłam jedna fioleczkę (10 ml)  za cenę około 13 zł i na tym skończę przygodę.

Następny niewypał to: EFECTIMA DIAMONT PREMIUM - krem pod oczy (+45)

Specjalistyczny krem przeciwzmarszczkowy do pielęgnacji delikatnej skóry wokół oczu dla kobiet po 45 roku życia. Połączenie drogocennych składników przy regularnym stosowaniu kremu pozwala zmniejszyć widoczność zmarszczek, a także zapobiega pojawianiu się nowych. Wpływa na poprawę struktury skóry poprzez odbudowę kwasu hialuronowego. Wpływa na redukcję cieni i sińców pod oczami.


Słoiczek z tworzywa o słabej jakości (jeden lekki upadek i pokrywka w drobny mak). Krem o lekkim zapachu, który przypomniał mi kremy mojej babci (to akurat miłe). Nieźle się wchłania...niestety nie działa. Moje oczy jak zmęczone i szare były takie zostały. Nie nawilżył wyjątkowo, nie spłycił zmarszczek, nie rozjaśnił i nic nie zredukował. EFEKTIMIE pod oczy serdecznie dziękuję za współpracę, jednak gdybyście chciały ją przetestować na sobie,  to cena ok 14 zł. za 15 ml jest do zaryzykowania :).

Ostatnie rozczarowanie, choć nie do końca niewypał to: normalizujący żel przeciwzmarszczkowy do oczyszczania i demakijażu  twarzy i oczu YOSKINE.

Luksusowy preparat do oczyszczania i demakijażu twarzy i oczu. Dokładnie usuwa ze skóry makijaż, zanieczyszczenia i nadmiar serum. Zawiera Duo-Kwas hialuronowy HMW+LMW, który wygładza zmarszczki, ujędrnia skórę i intensywnie nawilża. Sebumatrix redukuje wydzielanie serum i zwęża pory, a lipidy zbożowe zabezpieczają skórę przed wysuszaniem. Preparat koi podrażnienia oraz nadaje cerze świeży i promienny wygląd.


Ładna, smukła buteleczka z tworzywa,  z żelem w niebieskawym kolorze. Strasznie trzeba sie namachać pompką, żeby nałożyć odpowiednią ilość (nawet 10 razy!) jednak nie przekłada się to na szybkie zużycie produktu. Żel jest dość wydajny. Rozczarowanie - bo nie działa na zmarszczki i nie zauważyłam działania nawilżającego (ale nie wysusza i nie ściąga skóry twarzy). Nie jest jednak całkowitym niewypałem, bo makijaż zmywa bardzo dobrze (w tym oczy) i nie podrażnia. Cena około 26 zł za 200 ml nie powala, choć można kupić produkty o takim samym działaniu za niższą cenę. Ja po raz kolejny po niego nie sięgnę, ale nie były to pieniądze całkiem wyrzucone w błoto.


A na koniec coś co towarzyszyło mi prawie całe wakacje - niebieski tusz to rzęs ;). Wydałam na niego całe 5,49 i cieszyłam się 2 miesiące super efektem! Zgadniecie co to? Już niebawem mała recenzja.


Czytaj więcej »
on 10/12/2014 10
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

10/08/2014

Perfecta my love - zakochałam sie w dekoderze ;)

Mój blog mchem zarasta. Udało mi się zawalczyć ciut ze sobą i przegnać wątpliwości czy moje pisanie ma sens. Nie dam się! Zacznę więc mój wielki powrót od  Perfecty. Perfecta Dekoder Genów Młodości  - krem matujący 25+ otrzymałam w ramach akcji na FB. Pomyślałam - ot, taki tam kolejny kremik, który obiecuje cuda wianki....


Moc przeciwzmarszczkowa! 

Reaktywacja 14 genów młodości w 14 dni!
DEKODER GENÓW MŁODOŚCI -  opracowany przez naukowców biokoncentrat, który reaktywuje w skórze 14 genów młodości w 14 dni. Geny młodości odbudowują podłoże skóry właściwej  – sieć kolagenu, elastyny i proteoglikanów. Zmarszczki są wyraźnie wypełnione, a skóra idealnie gładka i napięta. Hialuron MAT – nawilża, zmniejsza pory i matuje. Oxylina C+E – chroni komórki przed wolnymi rodnikami.


Opakowanie ładne, nowoczesne, lekko opalizujące. Wewnątrz niespodzianka - szklany słoiczek! Moje kafelki za takimi nie przepadają, szczególnie gdy bladym świtem upuszczam kosmetyki. Tym razem obyło się jednak bez strat. Pierwsze wrażenie? Super zapach! Nie każdy będzie zadowolony, bo krem pachnie lekko perfumeryjnie. Dla mnie był to jednak uroczy aromat wspomnień związanych z pierwszymi perfumami Euphoria C.Klein-a. Konsystencja fajnego, lekkiego kremu nawilżającego. Ślicznie się rozprowadza, łatwo wchłania, nie zostawia tłustej powłoki a więc nadaje się pod makijaż.



Fajnie, fajnie ale najważniejsze jest dalsze działanie, prawda? I tutaj wielka niespodzianka! Krem działa! Oczywiście w granicach rozsądku - nie oczekiwałam liftingu :) Skóra wyraźnie się rozpromienia, stała się jędrniejsza a buzia wypoczęta. Zmarszczki są gdzie były ale najdrobniejsze kreseczki zauważalnie sie wygładziły. Jak dla mnie to najlepszy krem do twarzy od ok 2 lat. 


Upewniłam się w jego pozytywnym działaniu gdy tylko się skończył a ja "przesiadłam się" na kremy marki AVON, które miałam w zapasie. Już po około 2,5 tygodnia zauważyłam, że wyglądam inaczej! Jakaś taka zmęczona, szara. A nie było to związane ze zmianą żywienia,  pogody czy stresem. Perfecta jednak działa! Zdecydowanie kupię kolejny słoiczek i chętnie wypróbuję też krem wygładzający 35+ z tej serii. Czytałam na Wizażu kilka mało entuzjastycznych opinii - może wynikały one z młodego wieku użytkowniczek a może rodzaju cery (ja mam raczej suchą). Nie wiem, ale ja tam jestem zachwycona :)

A z beczki "wygrane, otrzymane" - koniec lata rozpieszcza mnie masłami do ciałka :) Jedne za kolejne 30 dni w Mrs. Sporty a drugie w zamian za głosowanie na najlepszy hotel  lub gabinet SPA. Będę sie miziać i smarować do świąt ;)



Czytaj więcej »
on 10/08/2014 2
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

8/09/2014

PINA COLADA - Perfekcyjny peeling do ciała. Czy mogę go zjeść?

No dobra, dostałam go w ramach akcji na FB - Perfekcyjna Testerka Perfecty. Za darmo. Podeszłam jak pies do jeża - bo przecież jak za darmo to pewnie coś z nim jest nie tak ;) Otworzyłam pudełko...i zaniemówiłam. Jedynie zdrowy rozsądek zatrzymał mnie przed wsadzeniem do pojemniczka języka :) Aromat jest pyszny, słodki, apetyczny, letni, ożywiający, wakacyjny  i smakowity do bólu!


Ale zacznijmy od początku. Co obiecuje producent?
Cukrowy peeling do ciała o właściwościach złuszczających i ujędrniających.Peeling cukrowy złuszczająco - antycellulitowy zawiera: naturalne kryształki cukru, które usuwają martwe komórki naskórka i idealnie wygładzają powierzchnię skóry, olejek kokosowy - zmiękczający  i nawilżający skórę oraz olejek z ziaren zielonej kawy, który wspomaga wyszczuplanie i redukcję cellulitu. Zapach karaibskiego koktajlu pina colada z mleczkiem kokosowym i świeżym ananasem odpręża i relaksuje jak wakacje w tropikalnym raju.


Za mniej niż 20 zł (w aptekach internetowych np po 18 zł ) otrzymujemy kolorowy pojemniczek (225 g) z tworzywa, wypełniony pomarańczową masą o niebiańskim zapachu. Powierzchnia zabezpieczona jest folią, Przepraszam, że na zdjęciu peeling jest już nieco zużyty, ale nie mogłam się powstrzymać! Produkt jest gęsty niczym dobrze zmrożony sorbet owocowy. Złuszcza odczuwalnie, grudeczki są wystarczająco szorstkie  i jest ich dużo. Przyjemnie masują ciało i pozostawiają je pachnące, miękkie i gładkie. To co jest super to to, że po użyciu skóra jest natłuszczona i np. w moim przypadku nie wymagała od razu nakładania balsamu. Nie jest to jednak irytujący, tłusty film parafinowy. Jest jeden minus! Jeśli chcemy go zrobić np. przed goleniem nóg, to nie polecam. Natłuszczony naskórek ślicznie zapcha maszynkę ;). 


Co do wyszczuplania i likwidacji cellulitu to pominę to litościwym milczeniem :) Umówmy się, że żaden zwykły peeling drogeryjny nam tego nie zapewni :). Właściwie to taki niezwykły i z najbardziej luksusowego sklepu też. Dieta i ruch - a na geny i tak nie ma rady.

Podsumowując: ze względu na zapach, pojemność, natłuszczoną, gładką skórę oraz niezbyt wygórowaną cenę - jestem na tak! Jak tylko skończy sie opakowanie z pewnością znowu sięgnę po produkt z tej serii.

W ramach "walki" z Putinem u mnie rządzi ziiiimny kompocik z papierówek ;)


A już niedługo opinia na temat kremu otrzymanego w ramach tej samej akcji. Muszę przyznać, że i w jego przypadku zapach mnie uwiódł :)



Czytaj więcej »
on 8/09/2014 7
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty
Starsze posty

7/26/2014

LE PETIT MARSEILLAIS - miłość od pierwszego focha.

No miałam focha - tak się starałam, a oni mnie nie chcieli! Chciałam być Ambasadorką Le Petit Marseillais, testować, czuć się wyjątkowo... a tu nic. Wszyscy mają a ja nie. FOCH. Długo gniewać się jednak nie umiem, a reklamy, opakowania i zapachy tak kusiły, że postanowiłam  łaskawie wybaczyć marce ;). Poleciałam do Rossmanna i kupiłam w cenie promocyjnej (15,49) ogromną butlę kremowego żelu pod prysznic i do kąpieli  Le Petit Marseillais Morela i orzech laskowy (650 ml).


Na początek kilka słów od producenta:

Ma łagodną formułę myjącą i nawilża skórę. Daje obfitą i łatwą do spłukania pianę o zapachu inspirowanym słodkim aromatem świeżo zebranych moreli i orzechów laskowych. Jego świeże i owocowe nuty Cię zauroczą. Pozostawia skórę miękką, nawilżoną i odżywioną. Neutralne dla skóry pH. Produkt testowany dermatologicznie. (obrazki orzecha i moreli ze strony producenta)

Orzech laskowy w produktach Le Petit Marseillais
Morela w produktach LE PETIT MARSEILLAIS<sup>®</sup>.

Skład: Aqua, sodium laureth sulfate, glycerin, cocamidopropyl betaine, sucrose cocoate, corylus avellana seed extract, prunus armeniaca fruit extract, propylene glycol, cocamide MEA, lauryl glucoside, disodium cocoamphodiacetate, ceteareth-60 mysteryl glycol, sodium lauryl sulfate, sodium chloride, styrene/acrylates copolymer, polyquaternium-7, polysorbate 20, citric acid, sodium glycolate, sodium benzoate, parfum, hexyl cinnamal, geraniol, linalool, benzyl salicylate, butylphenyl methypropional.

Na dzień dobry plus za ładne opakowanie, duży format i możliwość użycia zarówno w wannie 
jak i pod prysznicem. Bardzo podobała mi się wzmianka o surowcach wtórnych na opakowaniu.Zawsze zwracam uwagę na takie rzeczy, niby nic a jednak.



Opakowanie nadaje sie do recyclingu: wyrzucając butelkę z zakrętką do segregowanych 
odpadów sprawisz, ze surowiec zostanie ponownie wykorzystany

źródło

Od razu wypróbowałam :) I co? I rozważałam czy się śmiertelnie nie obrazić na Le Petit Marseillais. Przecież to produkt stworzony dla mnie! Zapach jak z morelowego deseru...no i ta piana! Uwielbiam kąpiel z pianą a tutaj niewielką ilością możemy sobie wyczarowywać prawdziwe puchate szaleństwo.



Na dokładkę żel (dla mnie to właściwie mleczko) bardzo dokładnie myje, pozostawia ciało pachnące i ... super nawilżone. Producent co obiecał, to dał. Nie mam się do czego przyczepić, absolutnie. W produkcie kapałam też swojego 4 letniego synka i nie dość że miał kupę zabawy z pianą to jeszcze miłą w dotyku, mięciutką skórę. 


Urocza kampania reklamowa, doskonała jakość, wspaniałe działanie, przyjemność z użytkowania i na dokładkę starania aby chronić środowisko. Wiem, że nikt nie jest idealny, ale tutaj mam wrażenie, że ktoś się bardzo stara. Brawo Le Petit Marseillais! Z przyjemnością wydam pieniądze na kolejne produkty. Mam nadzieję, że równie zadowolone będą panie przedszkolanki , które na koniec zajęć otrzymały ode mnie torbeczki z właśnie tymi kosmetykami. Miałam nosa, że warto!

A żeby nie było, że oprócz L'Occitane to nikt mnie nie kocha to dojechały do mnie właśnie takie skarby ;)


Oczywiście z tym fochem żartuje :) Jak zauważycie, prawie 100% kosmetyków w moich recenzjach to własne zakupy albo wygrane w normalnych konkursach. i akcjach na FB dostępnych dla wszystkich. Klasyczna współpraca zdarzyła mi się chyba raptem 2 razy :). W sumie to chyba nie powinnam się tym chwalić bo wychodzi że strasznie słaba jestem :), nawet nastolatki, po miesiącu blogowania mają współprace!

Czytaj więcej »
on 7/26/2014 14
Podziel się!
Etykiety:
kąpiel, Le Petit Marseillais, morela i orzech laskowy, uroda, żel do kąpieli, żel pod prysznic
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Moje Social Media


O mnie

To ja, Marta. Babeczka 40+, mama Franka i najgorsza pani domu na świecie. Gdy nie zbawiam świata - badam czy kosmetyki spełniają obietnice i jak zabiegi oszukują naturę. Piszę dla przyjemności i aby ułatwić Wam wybór. Fajnie, że jesteście. KONTAKT: ladywawablog@gmail.com

Archive

  • ►  2020 (2)
    • ►  cze 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (7)
    • ►  lis 2019 (1)
    • ►  wrz 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (1)
    • ►  mar 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ►  2018 (11)
    • ►  wrz 2018 (1)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (1)
    • ►  cze 2018 (1)
    • ►  maj 2018 (3)
    • ►  kwi 2018 (3)
    • ►  mar 2018 (1)
  • ►  2017 (16)
    • ►  lip 2017 (1)
    • ►  cze 2017 (2)
    • ►  maj 2017 (1)
    • ►  kwi 2017 (3)
    • ►  mar 2017 (3)
    • ►  lut 2017 (2)
    • ►  sty 2017 (4)
  • ►  2016 (17)
    • ►  gru 2016 (2)
    • ►  paź 2016 (1)
    • ►  wrz 2016 (2)
    • ►  sie 2016 (1)
    • ►  lip 2016 (2)
    • ►  cze 2016 (1)
    • ►  maj 2016 (2)
    • ►  kwi 2016 (3)
    • ►  lut 2016 (2)
    • ►  sty 2016 (1)
  • ►  2015 (22)
    • ►  gru 2015 (2)
    • ►  lis 2015 (2)
    • ►  paź 2015 (2)
    • ►  wrz 2015 (3)
    • ►  lip 2015 (2)
    • ►  cze 2015 (1)
    • ►  maj 2015 (2)
    • ►  kwi 2015 (2)
    • ►  mar 2015 (1)
    • ►  lut 2015 (3)
    • ►  sty 2015 (2)
  • ▼  2014 (37)
    • ▼  gru 2014 (2)
      • Pharmaceris, w końcu prawdziwy fluid z filtrem 50+!
      • Walka z wiatrakami, czyli atak na przebarwienia z ...
    • ►  paź 2014 (3)
      • WIBO CELEBRITY LASH - niebieskie rzęsy do samego n...
      • Kity tego lata - czyli do czego na bank nie wrócę.
      • Perfecta my love - zakochałam sie w dekoderze ;)
    • ►  sie 2014 (1)
      • PINA COLADA - Perfekcyjny peeling do ciała. Czy mo...
    • ►  lip 2014 (3)
      • LE PETIT MARSEILLAIS - miłość od pierwszego focha.
    • ►  cze 2014 (2)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  kwi 2014 (4)
    • ►  mar 2014 (7)
    • ►  lut 2014 (8)
    • ►  sty 2014 (5)
  • ►  2013 (78)
    • ►  gru 2013 (7)
    • ►  lis 2013 (4)
    • ►  paź 2013 (2)
    • ►  wrz 2013 (2)
    • ►  lip 2013 (5)
    • ►  cze 2013 (5)
    • ►  maj 2013 (2)
    • ►  kwi 2013 (4)
    • ►  mar 2013 (8)
    • ►  lut 2013 (15)
    • ►  sty 2013 (24)
  • ►  2012 (10)
    • ►  gru 2012 (10)

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Lady Wawa. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.