Jestem niereformowalna i mimo posiadania bardzo delikatnych włosów nadal farbuję (a właściwie rozjaśniam) je w domu. Jest to taka swoista rosyjska ruletka, ponieważ nigdy nie wiem co tym razem mi wyjdzie ;). Podczas ostatniego farbowania wyszła mi jednolita blond mysz... Jako, że mam swoje lata, blond mysz upodobniła mnie do miłych pań emerytek z którymi chodzę na zajęcia z pilates-u, co nie do końca mnie ucieszyło. Wtedy to moja mądra ciocia poleciła mi ten wynalazek. Mowa o sprayu do rozjaśniania włosów Joanna Reflex Blond. Co prawda producent wyraźnie napisał, że nie należy stosować go na włosach farbowanych...ale chęć normalnego wyglądu była silniejsza.
Na początek skład: aqua, hydrogen peroxide, coceth-7, PPG-1-PEG-9 lauryl glycol ether, PEG-40 hydrogenated castor oil, cetrimonium chloride, juniperus communis, hydrolyzed keratin, parfum, phosphoric acid, [+/- sodium stannate, salicylic acid, acetanilid]
Czego możemy oczekiwać?
Rozjaśniacz w sprayu, służący do nadawania jasnym włosom efektu naturalnego, ciepłego, rozświetlającego słonecznego balejażu. Dzięki temu preparatowi można ozdabiać fryzurę złotawymi refleksami letniego słońca przez cały rok. Efekt zależy od wyjściowego koloru i odcienia włosów oraz ich naturalnej podatności na rozjaśnianie. Kosmetyk służy do delikatnego rozświetlenia włosów nieregularnymi, złocistymi i ciepłymi w odcieniu pasemkami, imitującymi słoneczne refleksy, nie do radykalnej zmiany koloru.
Produkt w postaci bezbarwnego płynu zamknięty jest w lekkiej butelce z tworzywa z tradycyjnym "psikaczem" zabezpieczonym zatyczką. Pierwsza sprawa - zapach. Jest absolutnie koszmarny! Jak u starego fryzjera za czasów PRL. Czysta żywa chemia, aż gryzie w oczy. No nic, farby też zazwyczaj nie pachną najładniej, więc postanowiłam zaryzykować. I co? I jestem zachwycona!
Po pierwsze - spray naprawdę działa! Już po 3 aplikacjach na moich włosach pojawiły się słoneczne refleksy. Jako, że bałam się negatywnego wpływu na włosy - rozpylałam go oszczędnie, bardziej po wierzchu. Oczywiście nie zrezygnowałam ze środków regenerujących, aby nawilżyć włosy. Po tygodniu zaprzestałam stosowania, ponieważ osiągnęłam w miarę zadowalający efekt.
Gorąco polecam ten kosmetyk osobom z naturalnymi, jasnymi włosami bez wyrazu oraz awaryjnie, ofiarom niezbyt efektownego farbowania na jasny odcień. Tylko błagam, uważajcie i korzystajcie oszczędnie bo droga do spalonego siana na głowie jest krótka. Przekonała się o tym moja znajoma, która zachęcona zauważonym u mnie efektem polewała włosy zbyt obficie i często w wyniku czego musi teraz poddawać się intensywnej regeneracji i klnie na czym świat stoi. Wszystko jest dla ludzi - byle z umiarem. Ja z pewnością zachowam go w mojej kosmetyczce na wypadek kolejnej wpadki kolorystycznej.
A z innej beczki. Udało mi się wygrać kolejny konkurs na FB! Tym razem ogłoszony przez markę OLSEN. Moja wypowiedź o ekologii spodobała się organizatorom, którzy obdarowali mnie śliczną butelką/termosem. Na dokładkę, czas dostarczenia nagrody był rekordowo szybki - 24 godziny!
Kilka innych zdobyczy. Zestawy edukacyjne (literki, cyferki, angielski) z serii CZUCZU, dla mojego Frania w ramach promocji ciasteczek Petitki Lubisie. Za każde z 5 opakowań promocyjnych można było odebrać jeden zestaw.
Ta promocja już się skończyła. Trwa jednak inna - na stacjach Shell. Przy zakupie paliwa (20 l) można za 5 lub 10 zł (w zależności od rodzaju paliwa) kupić jeden z modeli LEGO F1. Dodatkowo przy zakupach na stacji (innych niż paliwo) na kwotę 20 zł można za 10 zł dokupić postacie i elementy do "kontroli" pojazdów F1. Jako, ze w rodzinie mamy wielu kierowców - brakuje nam już tylko jednego modelu :) Na zdjęciu część kolekcji. Zestawy pewnie będzie można niebawem kupić na Allegro - ale jeśli podróżujemy z dzieckiem, można sprawić mu nieco radości w trasie :).
Trzymajcie kciuki za ładną pogodę - jutro 3 urodziny Frania!
Czas rozstawić prezent - 2,5 m trampolinę :). Oj będzie się działo!