Lady Wawa

Strony

  • Strona główna
  • Kontakt
  • Uroda
  • Moda
  • Rodzina

12/31/2012

Szczęśliwego Nowego Roku!

Moje drogie Panie!

Wszystkim, które tu zaglądają, tym które dopiero tu trafią oraz nawet tym, które mają mój blog w nosie życzę: 

ZDROWIA, RADOŚCI Z ŻYCIA, MIŁOŚCI, SPEŁNIENIA MARZEŃ (TYCH MAŁYCH I TYCH WIELKICH), WYGRANEJ W TOTKA (KAŻDEJ W INNYM LOSOWANIU) SATYSFAKCJI ZE WSZYSTKIEGO CO ROBICIE I WIELU NOWYCH FANTASTYCZNYCH KOSMETYKÓW.  
A NA DOKŁADKĘ - ŻEBY WAM PRYSZCZE NIE WYSKAKIWAŁY, ZMARSZCZKI SIĘ NIE ROBIŁY  ŻEBY PERFUMY PACHNIAŁY CAŁYMI DNIAMI, KREMY UJĘDRNIAŁY A WŁOSY BYŁY ZAWSZE PUSZYSTE I PIĘKNIE SIĘ UKŁADAŁY!


Poniżej moja sylwestrowa "stylizacja" na imprezę we własnym dużym pokoju :) 
Widać, że nie lubię się za bardzo malować :) Zawadiacka fryzurka to pomysł mojego Łukasza. 

Bez względu na to gdzie spędzacie dzisiejszy wieczór  BAWCIE SIĘ DOBRZE!



Czytaj więcej »
on 12/31/2012 0
Podziel się!
Nowsze posty

12/30/2012

SIQUENS DermoProfessionnel Renovation - krem pod oczy

Krem pod oczy SIQUENS DermoProfessionnel Renovation to jeden ze skarbów z lipcowego Glossybox. Musiał trochę poczekać na swoją kolej - kiedy otrzymałam przesyłkę właśnie zaczęłam stosować inny krem pod oczy.

Zmarszczki pod oczami - może nie na każdym zdjęciu to widać, ale mam w okolicach oczu starannie wyhodowane kurze łapki. Nieprzespane noce, praca przy komputerze, suche powietrze, stres, wiek i grawitacja robią swoje....

Kosmetyk (15 ml)  ukryty jest w schludnej tubeczce. Projekt opakowania wyraźnie nawiązuje do opakowań dermokosmetyków. Aplikacja łatwa - nie trzeba dłubać palcem w pudełeczku, ale to już teraz żadna nowość. Za to konsystencja super! Od pierwszego zastosowania czułam jak skóra "pije krem". Po godzinie nadal była nawilżona i nie miałam wrażenia ściągnięcia skóry. Nie podrażniał też oczu.

Szczegółowy opis składu i działania SIQUENS Renovation znajdziecie na przykład tu: APTEKA. Ceny widziałam w necie bardzo rożne - od 30 do nawet 50 złotych za opakowanie o tej samej pojemności.



Cudów nie ma - jeszcze takiego kremu nie wymyślili co by zmarszczki prostował, dlatego nie oczekiwałam wiele. Są jednak  kremy, i ten do nich należy, które sprawiają, że skóra wygląda na mniej zmęczoną. Nie oszukujmy się, wszyscy producenci obiecują cuda i raczej rzadko wywiązują się z własnych zapewnień. Krem jest bardzo przyjemnym elementem wieczornej i porannej toalety. Bardzo miłym dodatkiem są też mikroskopijne drobinki, które rozświetlają skórę.



Używam SIQUENS Renovation od 4 tygodni i choć zmarszczki nadal tkwią na swoim miejscu,  to w sumie jestem z kremu zadowolona. Nawet po cięższym dniu wyglądam normalnie, linie pod oczami nie stają się nagle trzy razy głębsze jak to miały w zwyczaju. Czuję, że skóra jest bardziej "zwarta" i przede wszystkim dogłębnie nawilżona.

Czy SIQUENS Renovation to dobry krem przeciwzmarszczkowy dla kobiety dojrzałej? Raczej nie. Zdecydowanie jednak polecam go młodszym osobom, które nie wypowiedziały jeszcze zmarszczkom desperackiej wojny i szukają przede wszystkim ukojenia, odprężenia i nawilżenia skóry.

Kosmetyk wystarczy mi jeszcze na jakiś czas - oznacza to, że jest dość wydajny. Kiedy tubka się skończy ponownie wyruszę na poszukiwania kremu doskonałego z nadzieją, że jakiś producent jednak wywiąże się ze swych obietnic.

A Wy? Macie jakiś wspaniały krem pod oczy, który warto polecić?
Czytaj więcej »
on 12/30/2012 4
Podziel się!
Etykiety:
glossybox, krem nawilżający, krem pod oczy, kurze łapki, Siquens, SIQUENS DermoProfessionnel Renovation, uroda
Nowsze posty

12/29/2012

Serum wzmacniające Pantene Pro-V Nature Fusion

Dzisiaj krótko i (mam nadzieję) treściwie. Serum wzmacniające PANTENE Pro-V Nature Fusion kupiłam podczas ostatniej wizyty w Rossmannie.
Nie ufam odżywkom do spłukiwania (skoro są na włosach tylko chwilę to raczej nie działają dogłębnie i raczej nie gwarantują późniejszej ochrony), nie przepadam też za tymi, które pozostawiamy na włosach, ze względu na zbytnie obciążanie kosmyków. Mój problem, to cienkie, delikatne włosy i do tego rozjaśniane  Jakby tego było mało - codziennie myję i suszę włosy suszarką. Fryzjerska masakra! 

W sumie nie wiem dlaczego sięgnęłam akurat po ten produkt - coś kupić musiałam, nie miałam pomysłu i padło na PANTENE. Okazuje się, że czasami warto iść za babską intuicją.

Serum zamknięte jest w lekkiej buteleczce z tworzywa, zakończoną pompką, dzięki której dawkuje się łatwo i przyjemnie. Tworzywo jest  na tyle elastyczne, że przy kilku upadkach na kafelki  nie pęka, co w moim przypadku jest dużym plusem. Pojemność 145 ml.

Jeśli wierzyć producentowi, to: wzmocni moje włosy, nada im jedwabistą gładkość, ochroni przed skutkami suszenia suszarką oraz nada im lekkości.


 


Pierwsze wrażenie - dość intensywny zapach. Trochę zalatuje mi zielonym jabłuszkiem :). Rzecz gustu - mi nawet odpowiada. Lekka, wodnista konsystencja. 
Ze względu na to, że mam cienkie i krótkie włosy aplikuję go nieco mniej niż zaleca producent (kropla wielkości orzecha włoskiego). Ja po prostu robię jeden ruch pompką , rozcieram serum w dłoniach i wcieram we włosy z naciskiem na ich końce.

I co? I super! Włosy natychmiast po kontakcie z   serum wzmacniającym PANTENE Pro-V Nature Fusion stają się śliskie i łatwe do rozczesania,  widzę też znaczną poprawę ich jakości po suszeniu (nie mam takich postrzępionych piórek). Co bardzo ważne - nie obciąża włosów  Po całym dniu moja czupryna jest nadal puszysta. Podobno włosy przyzwyczajają się od tego produktu i potem już nie działa. Trudno mi coś na ten temat powiedzieć, bo używam go od ponad tygodnia i na razie jestem bardzo zadowolona.
Jeśli zauważę jakieś radykalne pogorszenie działania na pewno natychmiast o tym doniosę ;)

Jak Wasze przygotowania do zabawy sylwestrowej?
Macie jakieś niezawodne patenty na piękne włosy przez całą noc?
Czytaj więcej »
on 12/29/2012 5
Podziel się!
Etykiety:
Nature Fusion, odżywka do włosów, Pantene, Pantene Pro-V., serum, uroda
Nowsze posty

12/28/2012

Revita Lash - prawda, czy fałsz?

Rok temu kupiłam odżywkę Revita Lash mojej prawie 80- letniej cioci. Słyszała, że działa rewelacyjnie i zażyczyła sobie spróbować. Wspaniale, że są kobiety , które w tym wieku mają ochotę dbać o urodę! Nie wierzyłam w cuda, nie wierzyłam w reklamy i nie wierzyłam zapewnieniom kosmetyczek, że jest to cudowny wynalazek. Do czasu. Moja ciocia była w grupie ryzyka - ciut za stara, miała duże szanse na znikomy efekt. Po 3 miesiącach, kiedy otworzyła mi drzwi przecierałam oczy ze zdumienia. Rzęsy wyglądały jak umalowane najlepszą maskarą - długie, gęste.... Cuda się jednak zdarzają!

Popytałam koleżanek i okazało się, że każda ma co najmniej jedną znajomą której odżywka Revita Lash w cudowny sposób "wyciągnęła" rzęsy. Postanowiłam również spróbować. Przez jakiś czas przedłużałam rzęsy, ale zmęczona ciągłym uzupełnianiem i koniecznością uważania na każdy ruch przestałam się wygłupiać. Tęsknota za firaną rzęs jednak pozostała.
Odżywkę kupiłam przez znajomą w ciut niższej cenie (290 zł za 3 ml) - w necie można ją kupić za około 330 zł. Zgodnie z instrukcją nakładałam cienką warstwę specyfiku u nasady rzęs (jak eyeliner), raz dziennie.
Odzywka jest bezbarwna, płynna, nakłada się ją dość łatwo - warto starać się lekko wchodzić pomiędzy rzęsy podczas aplikacji.



Moje naturalne rzęsy, całkiem "nagie" wyglądały tak:


Niecałe trzy tygodnie od rozpoczęcia kuracji zaczęłam zauważać pierwsze efekty. Ponieważ sądziłam, że są to moje urojenia zapytałam znajomych - potwierdzili. Oczywiście efekt nie był jeszcze powalający, ale fajnie, że był jakikolwiek! Poniżej oko bez jakiegokolwiek makijażu po trzech tygodniach stosowania. Rzęsy lekko się zagęściły, zaczęły podwijać - prawdopodobnie dlatego, że były również ciut dłuższe :). 


Minęły kolejne 2 tygodnie. Efekty - coraz bardziej widoczne, choć trudne  do uwiecznienia na zdjęciu. To co było dla mnie najważniejsze, to fakt, że budząc się rano "miałam oczy". Myślę  że większość dziewczyn wie o co chodzi. Nie straszyłam bez makijażu :).

Po miesiącu jestem zdecydowanie fanką Revita Lash - powoli ale systematycznie stan rzęs się poprawia. Są dłuższe, bardziej geste i wywinięte do góry. Nie ma wstydu, można otworzyć listonoszowi drzwi i nie wyglądać jak straszydło!

Po półtora miesiąca niektóre włoski wydłużyły się wręcz nienaturalnie ;). Muszę Wam to pokazać, bo jestem w prawdziwym szoku!


Wyglądają trochę jak doklejone ;) Po pomalowaniu moją ukochaną mascarą NOUVEAU LASHES efekt jest wręcz teatralny. Oczywiście zdjęcia w poście o tuszu do rzęs są zrobione przed kuracją tą cudowną odżywką :). Szczerze polecam Revita Lash - jest drogi, ale wydajny (podobno wystarczy na ok 5 miesiecy kuracji), a przede wszystkim przynosi widoczne efekty (a o to chodzi).
Czytaj więcej »
on 12/28/2012 9
Podziel się!
Etykiety:
odżywka do rzęs, przedłużanie rzęs, Revita Lash, uroda
Nowsze posty

12/27/2012

REGENERUM - sposób na zdrowe paznokcie?

Regenerum - intensywnie reklamowana w prasie i  TV odżywka do paznokci. Moje wołają o pomstę do nieba - rozdwajają się, kruszą, łamią a o skórkach to już szkoda gadać... W ramach generalnego remontu mojego matczynego cielska postanowiłam zadbać i o pazurki. Reklamy kłamią, ale co tam! Sprawdzimy, jak bardzo ;) Paznokcie przed kuracją prezentował się tak:


Zakupiłam specyfik w aptece. Koszt w zależności od miejsca zakupu ok 12-15 zł. ale widziałam, że są zdziercy co liczą sobie nawet 22 zł za opakowanie! Pojemność 5 mg. Skład brzmi obiecująco:

- olej z orzechów makadamia
- olej ze słodkich migdałów

- olej z pestek winogron
- olej z pestek słonecznika
- olej cytrynowy
- witamina A i E

Nie zawiera parabenów, alkoholu oraz sztucznych barwinków

Tubka i aplikator bardzo poręczne, łatwo się go nakłada -  jednak podczas aplikacji "obtłuszczają" się paluchy, więc pewnie będę go stosowała tylko na noc.


  

Po tygodniu nie zauważyłam żadnych efektów, chociaż głodna szybszego efektu stosowałam odżywkę nawet kilka razy dziennie. No, może skórki są ciut mniej przesuszone... Paznokcie bez zmian - właściwie to nawet wyglądają gorzej, bo miejscami  odrastająca płytka robi się przezroczysta a nie biała, co nie wygląda zbyt ładnie. No cóż  poczekamy zobaczymy....


Totalna katastrofa - ok 10 dni od rozpoczęcia stosowania: dwa paznokcie się ukruszyły a jeden rozdwoił. Bez sensu - nie zmywam (mam zmywarkę) nie czyściłam ostatnio nic z użyciem detergentów, nie zrobiłam nic co mogłoby je osłabić. Nawet dieta jakby ostatnio zdrowsza. Musiałam znowu obciąć wszystkie paznokcie przy samej skórze. No nic, będę twarda i nie przerwę kuracji do końca opakowania, choć przyznam, że bardzo tęsknię za ich malowaniem.

Minął prawie miesiąc i nic :(. Nadal się rozdwajają!  Co więcej, mam wrażenie, że są bardziej kruche. Nie zauważyłam również znaczącego nawilżenia skórek. Tubka jeszcze się nie skończyła jednak obawiam się, że ten zakup nie będzie należał do udanych.
Jestem tym szczerze zaskoczona, ponieważ znajduję w sieci wiele entuzjastycznych opisów odnośnie skuteczności Regenerum. 

Nieco ponad miesiąc po rozpoczęciu kuracji tubka nadal zawierała sporo olejku. Produkt jest naprawdę bardzo wydajny! Niestety w nocy (!!!) ukruszył mi się znacząco paznokieć (popatrzcie na zdjęcie) i to przelało szalę goryczy. Obcięłam paznokcie przy samej skórze (znowu!) i postanowiłam, że zakończę testowanie, ograniczając się do nawilżania pozostałością odżywki jedynie skórek.


Podsumowując. Plus za skład, wygodę aplikacji (można zabrać ze sobą wszędzie), przystępną cenę i wydajność. Minus - przede wszystkim za brak efektów. Podobne osiągnęłabym smarując paznokcie i skórki ciepłą oliwką lub olejkiem rycynowym (choć pewnie bardziej bym się upaprała....).
Ja z pewnością nie kupię Regenerum ponownie, ale biorąc pod uwagę opinie innych oraz niską cenę - można zaryzykować wypróbowanie go na własnej skórze.

Nie zrezygnowałam z walki o ładne paznokcie. W kolejce do testowania czeka już ekspresowa odżywka do paznokci "po przejściach" w formie lakieru (nareszcie pomaluję sobie paznokcie!) Peggy Sage - Durcisseur cure express.
Czytaj więcej »
on 12/27/2012 11
Podziel się!
Etykiety:
odżywka do paznokci, olejek pielęgnacyjny, Regenerum, uroda
Nowsze posty

12/23/2012

NOUVEAU LASHES - Noir Mascara z lipcowego Glossybox

Zdecydowałam się napisać o tuszu  NOUVEAU LASHES Noir Mascara, ponieważ już kolejna osoba zapytała mnie jak osiągam efekt tak spektakularnych rzęs :). Tusz ten otrzymałam już dawno, bo w lipcowym wydaniu Glossybox. Musiał jednak poczekać ładnych kilkanaście tygodni, aż skończę rozpoczęte opakowanie tuszu do rzęs innej marki.




Podobno NOUVEAU LASHES jest to tusz do stosowania na dolne rzęsy, jeśli górne mamy przedłużone metodą tej samej firmy. Nie mam przedłużonych żadną metodą, ale skoro można go stosować na dolne, to dlaczego nie na górne?

Kosmetyk jest starannie zapakowany w tekturowe pudełko - wewnątrz znajdujemy buteleczkę tuszu unieruchomioną w plastikowej formie. Pierwsze zaskoczenie to waga - opakowanie nie jest plastikowe tylko metalowe, przez co dość ciężkie. Nie przeszkadza to w aplikacji, ale z pewnością obciąża kosmetyczkę ;).

W tuszu NOUVEAU LASHES zakochałam się od pierwszego wejrzenia!

Kolor oczywiście, jak obiecuje producent kruczo czarny, ale to akurat nic specjalnego. Co wyróżnia ten kosmetyk? Po pierwsze to rodzaj tuszu, który nazywam silikonowym - oznacza to, że otula każdy włosek elastyczną warstwą. Nie osypuje się, nie rozmazuje i super zmywa, nie pozostawiając efektu "misia pandy". Po prostu  "roluje się" podczas mycia, nawet zwykłą wodą. Nie jest wodoodporny, ale wyjście na deszcz, lub przypadkowe pochlapanie twarzy wodą nie zaowocuje rozmazanym okiem.

Co jeszcze? Fantastycznie przedłuża rzęsy! Nałożenie 2 warstw daje wręcz teatralny efekt.
Używałam rożnych tuszy - od zwykłych typu L'oreal, Maybelline, przez droższe (np Clinique) po te z najwyższej półki (Dior) i muszę przyznać, że NOUVEAU LASHES uważam za najlepszy!





Ma też niestety wady - zerową dostępność :(. Niewiele myśląc zamówiłam jeszcze jedno pudełko Glossybox z lipca ... a przy okazji jeszcze 2 kolejne dla koleżanek w pracy (własnie ze względu na ten tusz). Niech żyje możliwość zakupu archiwalnych wydań !!! O kolejne buteleczki będę się martwic później :)

A Wy? Macie swój ukochany tusz - cudotwórcę?
Czytaj więcej »
on 12/23/2012 6
Podziel się!
Etykiety:
NOUVEAU LASHES, przedłużanie rzęs, tusz do rzęs, uroda
Nowsze posty

12/22/2012

Shiseido - płynny fluid z filtrem 30

Jak już pisałam, w akcie desperacji wydałam sporą sumkę na zakupy kosmetyczne w Sephorze. Jednym z zakupów był płynny fluid marki Shiseido z filtrem 30. Najwyższym jaki znalazłam (poza Biodermą). Wybrałam kolor 60 (ciut ciemniejszy niż ten który polecała mi konsultantka). Pierwsze miłe zaskoczenie - bardzo ładne opakowanie, oraz gąbeczka do nakładania zamknięta w morskim pudełeczku. Trochę to mi "na plaster", bo wolę nakładać kosmetyki palcami...ale która kobieta nie lubi takich ładniutkich gadżetów ;).
Cena dość wysoka - 128 zł za 30 ml, jednak jeśli ma mnie ochronić przed powrotem potwornych plam - mówi się trudno!



 

Sam kosmetyk spełnia moje oczekiwania (jak na razie.) Podczas nakładania trochę brudzi się buteleczka (wygodniejsza byłaby może jakaś mała pompka, albo aplikator). Dobra - czepiam się :). Fluid rozprowadza się łatwo, łączy się ze skórą nie pozostawiając zacieków, smug ani widocznej granicy nakładania. Daje ujednolicenie kolorytu skóry, lekkie krycie (niewielkie) oraz jakby aksamitne, pudrowe wykończenie. Ja jestem bardzo zadowolona - po całym dniu twarz się nie błyszczy a skóra wygląda jak chwilę po aplikacji. Jest wodoodporny, ale schodzi bez problemu pierwszym lepszym płynem do mycia twarzy. Nie zauważyłam też żeby brudził. Mały minus za wydajność - jest dość "wodnisty" i szybko stapia się ze skórą  przez co zużywam go trochę więcej niż tradycyjnego fluidu. Nie daje jednak efektu maski.


Podkład spełnia obietnicę producenta i jest odporny na wszystko. Dzisiaj zniósł dziennie walkę z ubieraniem synka w kombinezon (maaatko, jak gorąco), zakupy w supermarkecie (maaatko, jakie tłumy) i zabawy na sankach (maaatko, jak zimno!). Po powrocie do domu wyglądałam tak samo jak przed wyjściem! Mam nadzieję, że ochrona przeciwsłoneczna jest na równie wysokim poziomie jak sam produkt :) Polecam! 

A Wy? Jaki fluid spełnił Wasze wszystkie oczekiwania?
Czytaj więcej »
on 12/22/2012 0
Podziel się!
Etykiety:
filtry przeciwsłoneczne, fluid, Shiseido, spf 30, uroda
Nowsze posty

12/21/2012

Bioderma nie jest jednak taka zła!

Ja to mam szczęście :) Jak już po kimś troszeczkę pojechałam to się okazuje, że nie miałam racji! No więc wchodzę pod stół i odszczekuję! Bioderma mnie nie olała! Nie odpisali, ale własnie dzisiaj otrzymałam przesyłkę z próbkami fluidu. Co prawda nie tego w kompakcie, ale jednak. Tak naprawdę  na niewiele się to zdało, bo po wypróbowaniu przesłanego kosmetyku uznałam, że nie spełnia moich oczekiwań. Jest to bardziej krem w stylu BB niż fluid. Nie kryje, ale nadaje skórze zdrowy koloryt. Zdecydowanie fajniejszy jest odcień ciemniejszy. Jaśniejszy "zalatuje" świńskim różem i ma gęściejszą formułę (chyba że to wina próbki). Jest też wersja bezbarwna, która jest praktycznie niewidoczna na skórze (nie daje też białej poświaty jak większość kremów z wysokim filtrem). 


Producent obiecuje, że buzia nie będzie się świeciła a poza wysoką ochroną nie zatka nam porów oraz będzie wodoodporny. Konsystencja leciutka, przyjemna i łatwa w rozprowadzaniu. Nie jest to dla mnie kosmetyk do codziennego makijażu dojrzałej kobiety. Z pewnością przyda się na wakacjach, kiedy każda kobieta chce żeby skóra ładnie wyglądała "nieumalowana" a jednocześnie była chroniona przed słońcem bez efektu świecącej, białawej maski. Na pewno wrócę do tego produktu w okolicach lata. Biodermie dziękuję za dobre podejście do konsumenta.


Z ostatniej chwili -  spotkałam się ze znajomą, która jak się okazało ma wspomniany przeze mnie puder w kompakcie - nie jest z niego zadowolona! Podobno tworzy efekt maski, jest tłusty i ciężko się go rozprowadza. Szczerze odradzała mi jego dalsze poszukiwanie. Tak więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!

W Wy? Jak chronicie się przed wpływem słońca? Macie sprawdzone kosmetyki? Podzielcie się swoimi doświadczeniami!
Czytaj więcej »
on 12/21/2012 0
Podziel się!
Etykiety:
Bioderma, filtr 50, fluid, ochrona przeciwsłoneczna, SPF 50, uroda
Nowsze posty

12/20/2012

Shiseido kontra tajemnicza polityka firmy Bioderma

Strasznie się wkurzyłam :(. Przeczesywałam internet w poszukiwaniu informacji na temat podkładów z najwyższym możliwym filtrem. Po zabiegu Cosmelan muszę bardzo dbać o ochronę twarzy przed promieniami słonecznymi, więc postanowiłam się nie ograniczać. Wybór padł na ochronny podkład mineralny w kompakcie Photoderm marki Bioderma (SPF 50!).



Pierwsze rozczarowanie - w żadnej okolicznej aptece go nie mają (a apteki mamy porządnie zaopatrzone). Widać wychodzą z założenia, że w zimie przed słońcem się nie chronimy... To nic - zawsze pozostaje Allegro. Drugie rozczarowanie - dwa odcienie do wyboru - jasny i ciemny!  Nadal się nie zniechęciłam. Napisałam do Biodermy w Polsce (mail z ich głównej strony) z grzecznym zapytaniem w jaki sposób  mogę zdobyć próbki tych kolorów, skoro nigdzie nie ma nawet produktu... Nie odpisali. No cóż - widać jakiś tam żuczek, co nie chce wydać kasy w ciemno nie jest wart ich uwagi.  Mimo to nadal nie zaniechałam próby zdobycia kosmetyku W końcu znalazłam go na półce w Super-Pharm w Złotych Trasach. No i tu kolejne rozczarowanie. Po pierwsze, podkład był tylko w odcieniu  ciemnym - nie było szans na jasny, ani teraz, ani nigdy, bo "się z Biodermy wycofują".

Po drugie, był w zamkniętym pudełku, którego nie wolno mi było otworzyć. Nie miałam żadnych szans nawet rzucić okiem na odcień! Testerów i próbek oczywiście brak... Pani stojąca przy  półce patrzyła na mnie beznamiętnym wzrokiem i nawet nie próbowała sprawiać wrażenia, że chce mi pomóc. W tym momencie się wkurzyłam. Nie jest to lek ratujący życie, żebym się na nim uganiała po całym mieście. Mówi się trudno. Zahaczyłam po drodze o Sephorę i w po konsultacji z uroczą panią konsultantką kupiłam podkład w płynie marki Shiseido z filtrem 30. Na osłodę dałam się również naciągnąć na błyszczyk powiększający usta O-PLUMP marki Smashbox. Jak szaleć to szaleć, w końcu idą święta!




Czytaj więcej »
on 12/20/2012 1
Podziel się!
Etykiety:
uroda
Nowsze posty

12/18/2012

COSMELAN - pożegnanie z przebarwieniami AKTUALIZACJA 3

Większość kobiet po ciąży narzeka na nadwagę, rozstępy i obwisły biust.
Ja otrzymałam  w darze od losu "tylko" ogromne przebarwienia hormonalne na całej twarzy.



Przez pierwszy rok miałam nadzieję, że same zejdą. Kupiłam kilka kremów w aptece, zafundowałam sobie serię zabiegów (mikrodermabrazja, kwasy i laser). Stosowałam maseczki na bazie salicylu, pietruszki, cytryny, wody utlenionej, mąki ziemniaczanej i cholera wie czego jeszcze.
Próbowałam również pogodzić się z losem i zaprzyjaźnić z serią Vichy Dermablend, która jako jedyna była w stanie choć trochę ukryć plamy. Niestety efekt był taki, że wyglądałam jakby mnie ktoś opluł, i jeszcze straszyłam tapetą jak stara lampucera. Pewnego dnia przeczytałam o zabiegu Cosmelan. Choć cena mnie zabiła (1600 zł !!!), to po podliczeniu wszystkich dotychczasowych wydatków uznałam, że tak naprawdę na jedno wychodzi. Bardziej boli, bo wydatek jest jednorazowy.

Po 2 latach od urodzenia dziecka w końcu się zdecydowałam! 10 października 2012 roku udałam się do wcześniej wybranego, (polecanego przez znajomą i umiejscowionego blisko mojego domu) gabinetu Beauty Derm. Pani dermatolog (Beata Kociemba) cierpliwie odpowiedziała na moje wszystkie pytania i uspokoiła lęki (bałam się jak nie wiem co) a następnie nałożyła mi na twarz brunatną maskę.... Zabieg trwał kilka minut i był całkowicie bezbolesny.


Zaopatrzona w krem Cosmelan2, specjalny krem nawilżający Hydra-vital factor-k, oraz próbki płynu do mycia twarzy Cetaphil udałam się do domu (tak, tak z tym świństwem na twarzy!) aby odczekać zalecane 6 godzin przez zmyciem specyfiku. Całe szczęście, że Łukasz podjechał pod same drzwi, bo wyglądałam przerażająco. Mój syn odmówił zabawy ze mną i uporczywie ciągnął mnie do łazienki, abym się w końcu umyła....





Po 6 godzinach zmyłam maseczkę i zobaczyłam lekko żółtawe oblicze.
Następnego dnia miałam iść do pracy! Pełna obaw wysmarowałam się otrzymanym kremem nawilżającym i poszłam spać. Rano moja twarz była lekko opuchnięta i mocno zaróżowiona.
Nie wyglądałam zbyt pięknie ale po nałożeniu kryjącego fluidu (pani dermatolog powiedziała, że podczas całej kuracji mogę się normalnie malować) mogłam pokazać się ludziom na oczy. W pracy dziewczyny uznały (może przez grzeczność), że wyglądam OK - jakbym przesadziła trochę ze słońcem. Zdjęcia poniżej, oczywiście bez żadnego makijażu.


 

Dzień po zabiegu zaczęłam używać kremu Cosmelan 2 - zgodnie z zaleceniami miałam smarować nim twarz 2 razy dziennie a następnie, jeśli będzie taka potrzeba po 15 minutach nakładać krem nawilżający. Podobno dla niektórych wrażenie pieczenia po aplikacji jest trudne do zaakceptowania - w moim przypadku nie pojawił się jednak żaden dyskomfort. Pierwsze efekty uboczne zabiegu trwały około półtora tygodnia - skóra była napięta, nadal lekko podpuchnięta i jakby podrażniona. Mimo to mogłam się bez problemu myć wodą i delikatnym płynem oraz wykonywać makijaż - żaden z zabiegów nie był nieprzyjemny i nie podrażniał dodatkowo skóry. W tym czasie rozpoczęło się również złuszczanie. Początkowo zupełnie jak po wakacjach - naskórek schodził  "płatami". Potem, kiedy pierwsza warstwa zniknęła, zaczął się mniej estetycznie "sypać". W najgorszym momencie wyglądało to tak:




Pierwsze "masowe" i mało atrakcyjne złuszczanie trwało około 2,5 tygodnia i miało różne natężenie. Potem zaczęłam się łuszczyć bardziej miejscowo, co było znacznie łatwiejsze do zatuszowania.  Zauważyłam, że jeśli gdzieś nałożę zbyt dużo kremu Cosmelan 2 pojawiają się tam widoczne podrażnienia (zdjęcie poniżej)  a nawet ranki. Podczas kontroli (30 października) otrzymałam od pani dermatolog próbkę kremu AVENE Cicalfate, do stosowania po zabiegach dermatologicznych. Niesamowicie szybko i skutecznie koił skórę.

  

Od 30 października krem Cosmelan2 miałam używać już tylko raz dziennie. Muszę przyznać, że pierwsze efekty zabiegu widziałam już po 3 tygodniach. Plamy z czoła zniknęły prawie całkowicie - pozostały jedynie resztki nierównego pigmentu. Mogłam pokazać się ludziom bez maski z fluidu! Pierwszy raz od 2 lat!
Oczywiście skóra ciągle lekko się łuszczyła, miejscowo pojawiały się podrażnienia, ale efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Wiedziałam już, że zabieg był wart swojej ceny. A przecież to jeszcze nie koniec kuracji! Tak wyglądałam równo miesiąc po zabiegu (zdjęcia oczywiście bez jakiegokolwiek makijażu)




Od tego momentu kremu używałam już tylko aby zlikwidować ślady po podrażnieniach i utrwalić efekt. Pani dermatolog ostrzegała, że w moim przypadku kuracja może potrwać nawet 3 miesiące i być może nie skończy się na jednym słoiczku kremu. Jak widać nie doceniła jednak możliwości zabiegu. Dodatkowo zauważyłam, że zabieg spłycił drobne zmarszczki oraz prawie całkowicie usunął małą bliznę, którą miałam w okolicy ust.
Naprawdę, choćbym chciała nie mogę o tym zabiegu powiedzieć NIC złego. Cena jest wysoka, ale naprawdę warto odkładać, żeby z uśmiechem patrzeć na siebie w lustrze. 
Etap łuszczenia i rekonwalescencji nie jest bardzo długi (oczywiście zapewne skóra wrażliwa i skłonna do podrażnień zniesie ten zabieg niego gorzej) i da się w jego czasie względnie normalnie funkcjonować wśród ludzi. A efekty? Mam nadzieję, że załączone do postu zdjęcia mówią same za siebie.

Dwa miesiące po rozpoczęciu kuracji:




Trzeba pamiętać, że cudów nie ma a skłonność do powstawania tego typu przebarwień pozostaje i nigdy nie wiadomo kiedy zaatakują one ponownie. Dlatego właśnie mogę zapomnieć o opalaniu twarzy i skazana jestem na najwyższe filtry przez okrągły rok. 
Nic mnie jednak bardziej nie wkurza niż smarowanie się kremem z filtrem pod makijaż, dlatego rozpoczynam poszukiwania najlepszego podkładu z wysokim filtrem! Trzymajcie kciuki!

A Wy? Stoczyłyście już zakończoną sukcesem walkę z przebarwieniami? Co w Waszym wypadku dało najlepsze efekty?

Aktualizacja: maj 2013

Niestety. Okazało się, że Cosmelan nie pokonał mojego problemu na stałe. Od miesiąca obserwuję powolny powrót moich przebarwień. Są ciut słabsze, jakby mniejsze ale i tak bardzo pokaźne. Ręce mi opadły :(. Na czole jest jeszcze gorzej, bo większa ilość jasnych plamek na przebarwieniu sprawiła, że jest bardziej widoczne. Oto pokonana ja:



Na dokładkę dobiło mnie zdjęcie Sharon Stone zrobione w Cannes przez paparazzi. Jeśli tak bogata kobieta ma buzię całą w plamy,  to jaką szansę na wygraną mam ja?



Mimo to postanowiłam podjąć kolejną próbę walki i kupiłam sobie podobno super wydajny i super działający krem na przebarwienia - szczególnie hormonalne: NEOSTRATA HQ SKIN LIGHTENING GEL. Ponieważ kosztował 160 zł a nie 1600 zł jak Cosmelan zdecydowałam się zaryzykować (mojej koleżance pomógł - widziałam!). Przynajmniej jeśli zadziała a przebarwienia wrócą po jakimś czasie będzie można ponawiać kurację bez rujnowania kieszeni. Trzymajcie kciuki - choć przyznam, że przestaje mieć nadzieję...

Aktualizacja: wrzesień 2013

Krem zużyty. Równie dobrze mogłabym się smarować wazeliną :(. Do tego jest wodnisty jakiś taki i nieładnie pachnie. Absolutnie nie nadaje się pod makijaż. Plam nie ruszył :( Myślę, że dobrze działa na typowe plamy od słońca - koleżance bardzo pomógł. Moje mają jednak podłoże hormonalne i ani rusz...

Dodatkowo jestem po 2 zabiegach laserem. Trochę boli ale da się wytrzymać. Parę razy podskoczyłam :) Niestety plamy odrobinę ściemniały (tak miało być) i tyle! Miały się potem lekko złuszczyć - niestety ani myślą! I raczej nic się w tej sprawie nie zmieni :( Super - za kolejne ciężko zarobione pieniądze zafundowałam sobie pogorszenie stanu skóry! Czas się chyba zaprzyjaźnić z plamami.

Aktualizacja: październik 2013

Dzisiaj byłam na 3 zabiegu laserem. Panie tak bardzo się przejęły, że dały mi 50% rabatu tym razem. Czekam na efekty jakiekolwiek! Dzisiaj bolało, bo zwiększono mi dawkę. Czego się nie robi dla urody? Jeszcze tylko jeden zabieg i jeśli nic się nie stanie to rezygnuje - szkoda czasu i pieniędzy :(. Podobno jest jakiś turecki krem dostępny w ich aptekach, który daje super efekty (tralalala, akurat) ale nie wiem jak się nazywa :(. Poza tym oczywiście nie ma go w Polsce.
Czytaj więcej »
on 12/18/2012 314
Podziel się!
Etykiety:
Cosmelan, medycyna estetyczna, przebarwienia, uroda
Nowsze posty
Nowsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Moje Social Media


O mnie

To ja, Marta. Babeczka 40+, mama Franka i najgorsza pani domu na świecie. Gdy nie zbawiam świata - badam czy kosmetyki spełniają obietnice i jak zabiegi oszukują naturę. Piszę dla przyjemności i aby ułatwić Wam wybór. Fajnie, że jesteście. KONTAKT: ladywawablog@gmail.com

Archive

  • ►  2020 (2)
    • ►  cze 2020 (1)
    • ►  mar 2020 (1)
  • ►  2019 (7)
    • ►  lis 2019 (1)
    • ►  wrz 2019 (1)
    • ►  lip 2019 (1)
    • ►  mar 2019 (1)
    • ►  lut 2019 (1)
    • ►  sty 2019 (2)
  • ►  2018 (11)
    • ►  wrz 2018 (1)
    • ►  sie 2018 (1)
    • ►  lip 2018 (1)
    • ►  cze 2018 (1)
    • ►  maj 2018 (3)
    • ►  kwi 2018 (3)
    • ►  mar 2018 (1)
  • ►  2017 (16)
    • ►  lip 2017 (1)
    • ►  cze 2017 (2)
    • ►  maj 2017 (1)
    • ►  kwi 2017 (3)
    • ►  mar 2017 (3)
    • ►  lut 2017 (2)
    • ►  sty 2017 (4)
  • ►  2016 (17)
    • ►  gru 2016 (2)
    • ►  paź 2016 (1)
    • ►  wrz 2016 (2)
    • ►  sie 2016 (1)
    • ►  lip 2016 (2)
    • ►  cze 2016 (1)
    • ►  maj 2016 (2)
    • ►  kwi 2016 (3)
    • ►  lut 2016 (2)
    • ►  sty 2016 (1)
  • ►  2015 (22)
    • ►  gru 2015 (2)
    • ►  lis 2015 (2)
    • ►  paź 2015 (2)
    • ►  wrz 2015 (3)
    • ►  lip 2015 (2)
    • ►  cze 2015 (1)
    • ►  maj 2015 (2)
    • ►  kwi 2015 (2)
    • ►  mar 2015 (1)
    • ►  lut 2015 (3)
    • ►  sty 2015 (2)
  • ►  2014 (37)
    • ►  gru 2014 (2)
    • ►  paź 2014 (3)
    • ►  sie 2014 (1)
    • ►  lip 2014 (3)
    • ►  cze 2014 (2)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  kwi 2014 (4)
    • ►  mar 2014 (7)
    • ►  lut 2014 (8)
    • ►  sty 2014 (5)
  • ►  2013 (78)
    • ►  gru 2013 (7)
    • ►  lis 2013 (4)
    • ►  paź 2013 (2)
    • ►  wrz 2013 (2)
    • ►  lip 2013 (5)
    • ►  cze 2013 (5)
    • ►  maj 2013 (2)
    • ►  kwi 2013 (4)
    • ►  mar 2013 (8)
    • ►  lut 2013 (15)
    • ►  sty 2013 (24)
  • ▼  2012 (10)
    • ▼  gru 2012 (10)
      • Szczęśliwego Nowego Roku!
      • SIQUENS DermoProfessionnel Renovation - krem pod oczy
      • Serum wzmacniające Pantene Pro-V Nature Fusion
      • Revita Lash - prawda, czy fałsz?
      • REGENERUM - sposób na zdrowe paznokcie?
      • NOUVEAU LASHES - Noir Mascara z lipcowego Glossybox
      • Shiseido - płynny fluid z filtrem 30
      • Bioderma nie jest jednak taka zła!
      • Shiseido kontra tajemnicza polityka firmy Bioderma
      • COSMELAN - pożegnanie z przebarwieniami AKTUALIZAC...

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Lady Wawa. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.